Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek

i

Autor: East News Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek

El. MŚ 2018: Król "Lewy" i świetna prawa strona. OCENY po Armenia - Polska

2017-10-06 10:18

W czwartkowy wieczór Polska rozbiła Armenię aż 6:1 w wyjazdowymi meczu eliminacji MŚ 2018 w Rosji. Kapitalne zawody rozegrał Robert Lewandowski, który zdobył aż trzy bramki i został najlepszych strzelcem reprezentacji w historii, ale to spotkanie miało też kilku innych bohaterów. Kto zasłużył na najwyższe oceny? Zobaczcie noty, jakie Sport.se.pl wystawił biało-czerwonym!

Kibice mieli podstawy do tego, by obawiać się czwartkowego meczu w Erywaniu z Armenią. Z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że miesiąc temu w starciach z Danią i Kazachstanem biało-czerwoni wcale nie wyglądali jak drużyna ze ścisłego światowego topu. Ale też dlatego, że wcześniej nigdy nie udało nam się wygrać z tym rywalem w tym mieście. Podopieczni Adama Nawałki szybko pokazali jednak rywalom miejsce w szeregu, a kibicom, że cały czas są faworytami do awansu na mundial. Armenię rozbili aż 6:1, a bramki strzelali Robert Lewandowski (trzy), Kamil Grosicki, Jakub Błaszczykowski i Rafał Wolski.

"Lewy" został oczywiście bohaterem, ale kilku innych zawodników też zagrało fantastyczne zawody. Kapitalnie na prawej stronie współpracowali Błaszczykowski z Łukaszem Piszczkiem, na lewej flance defensywy bardzo dobry występ zaliczył Bartosz Bereszyński, a cieszyć też musi powrót do wysokiej formy Grzegorza Krychowiaka. Zobaczcie jakie oceny przyznaliśmy biało-czerwonym za mecz z Armenią!

 

Wojciech Szczęsny (4)

Wskoczył do bramki w miejsce awizowanego wcześniej Łukasza Fabiańskiego i nie miał zbyt wiele pracy. Przy golu bez szans, bo nawet najlepsi golkiperzy świata nie zdążyli by zareagować na taki strzał głową. W drugiej połowie zanotował kapitalną interwencję, kiedy to szybkim wyjściem z bramki skrócił kąt i obronił uderzenie w sytuacji sam na sam.

Łukasz Piszczek (5)

Zdecydowanie jeden z bohaterów meczu. W defensywie praktycznie nie do przejścia - silny, pewny, do tego dokładny w rozegraniu. No i dokładał do tego fantastyczne rajdy skrzydłem. To on zaliczył świetną asystę przy pierwszej bramce Kamila Grosickiego, jakiś czas później asystował też przy trafieniu Jakuba Błaszczykowskiego. Z tym drugim świetnie współpracowali na prawej stronie siejąc popłoch w szeregach rywali.

Kamil Glik (4-)

Stoper Monaco pokazywał to, z czego jest najbardziej znany, czyli siłę i nieustępliwość. Kilka raz znalazł się też w polu karnym rywali, ale nie udało mu się dojść do dobrej pozycji strzeleckiej. Niestety defensorów rozlicza się z tego, jak bronią, a Glik popełnił jeden bardzo poważny w skutkach błąd. Przy rzucie rożnym dla Armenii nie upilnował Howhannesa Hambarcumiana, który głową trafił do siatki. Przez resztę spotkania bez zarzutu.

Michał Pazdan (4)

Pazdan z Legii, a z reprezentacji, to dwóch zupełnie różnych piłkarzy. Na boiskach LOTTO Ekstraklasy często jest bardzo niepewny i popełnia głupie błędy, a z orzełkiem na piersi gra jak natchniony. Znów bardzo dobry występ - wyprzedzał rywali, blokował podania. W defensywie był dynamiczny i szybki, przez co Armeńczycy mieli bardzo mało czasu na reakcje.

Bartosz Bereszyński (4+)

Boki obrony były w tym meczu naszą wielką siłą. A o tę lewą stronę obawialiśmy się najbardziej, bo przecież w Sampdorii Genua Bereszyński gra na prawej flance. Adam Nawałka - podobnie jak wcześniej Arturowi Jędrzejczykowi - zaufał mu jednak na tej pozycji, a piłkarz nie zawiódł selekcjonera. Prezentował się pewnie w obronie, był bardzo waleczny, i nawet jeśli momentami brakowało mu umiejętności, to nadrabiał charakterem. Zaliczył też kilka bardzo dobrych rajdów skrzydłem. Widać było co prawda, że lepiej czuje się operując piłką prawą, a nie lewą nogą, ale z takim rywalem jak Armenia nie był to problem. Świetny występ.

Karol Linetty (3)

Zdecydowanie najsłabsze ogniwo naszej drużyny. Często czuł się zagubiony, niedokładnie rozgrywał i zaliczył kilka strat w środku pola. Nieco pewności dawała mu obecność Grzegorza Krychowiaka, ale i tak od byłego pomocnika Lecha Poznań oczekujemy znacznie więcej. Miejmy nadzieję, że w końcu się rozkręci. To właśnie jego Adam Nawałka zmienił jako pierwszego.

Grzegorz Krychowiak (5)

Mecz z Armenią pokazał, czego brakowało nam w Kopenhadze w starciu z Danią. Krychowiak dzielił i rządził w środku pola - często schodził między obrońców, by rozgrywać piłkę. Miał z nią mnóstwo kontaktów, starał się też ciągnąć akcję do przodu mijając rywali balansem ciała, a do tego dokładał skuteczne odbiory. Wraca stary dobry "Krycha", a to znakomita informacja przed meczem z Czarnogórą, a także przed zbliżającym się mundialem, na który - mamy nadzieję - pojedziemy.

Jakub Błaszczykowski (5+)

Obok Roberta Lewandowskiego najlepszy zawodnik tego meczu. Choć nie jest już tak dynamiczny, jak przed kilkoma laty, swoją boiskową inteligencją bił na głowę wszystkich rywali, a także wielu kolegów z zespołu. Praktycznie same mądre wybory, do tego kilka dryblingów na skrzydle, asysta drugiego stopnia przy pierwszej bramce i strzelony gol po świetej indywidualnej - występ niemal kompletny. A do tego trzeba też doliczyć ciężką pracę w defensywie, zadziorność i kilka odbiorów.

Piotr Zieliński (4-)

Znów posadzony przez Adama Nawałkę przy przysłowiowej "kierownicy". Zagrał na swojej ulubionej pozycji numer "10", ale nie zagrał tak, jak byśmy od niego oczekiwali. Kilka razy przyspieszył akcję szybkim podaniem do przodu, jednak tym razem zabrakło prostopadłych podań, jakimi popisywał się w poprzednich meczach. Mimo wszystko dobrze regulował tempo gry, popisywał się techniką, a także to on wywalczył rzut wolny, którego na gola zamienił Robert Lewandowski. Nieco w cieniu Grzegorza Krychowiaka, który często przejmował jego zadanie rozgrywania.

Kamil Grosicki (4+)

Bardzo dobrze zareagował na ostatnie plotki, jakie pojawiały się ostatnio pod jego adresem. Pokazał, że na boisku jak zwykle jest jednym z najaktywniejszych. I wreszcie do niezłego występy dołożył liczby. Na plus przede wszystkim pierwszy w tych eliminacjach gol, który otworzył wynik meczu, a do tego dwie asysty przy trafieniach Roberta Lewandowskiego - jedna przy rzucie wolnym pośrednim, druga po akcji skrzydłem. Do tego kilka rajdów i skutecznych dryblingów, ale też stosunkowo prostych strat. Czyli "Grosik" w pełnej krasie.

Robert Lewandowski (6)

O nim napisano już chyba wszystko. Napastników rozlicza się ze zdobytych goli, a ten ma w całych eliminacjach aż piętnaście trafień. Trzy dołożył przeciwko Armenii, dzięki czemu wyprzedził Włodzimierza Lubańskiego w klasyfikacji najlepszych strzelcow w historii reprezentacji Polski. Był bardzo aktywny, przepychał się z rywalami, utrzymywał przy piłce na ich połowie dając okazję do podłączenia do akcji kolegom. Kapitalny gol z rzutu wolnego, sprytny strzał po rzucie wolnym pośrednim i wbicie piłki do pustej bramki - tak pokonywał bramkarza gospodarzy. Możemy się cieszyć, że przyszło nam żyć w czasach "Lewego".

Rezerwowi:

Krzysztof Mączyński (4)

Zastąpił Linettego i była to całkiem niezła zmiana. Miał udział przy golu Lewandowskiego, sam też bardzo groźnie strzelał z dystansu. Chętniej brał na siebie odpowiedzialność, niż zawodnik, którego zastąpił. Jeśli wyzdrowiał już po urazie, jaki dokuczał mu ostatnio - a czwartkowy występ pozwala twierdzić, że tak - możemy się spodziewać, że w niedzielę to on zagra z Czarnogórą od pierwszej minuty.

Rafał Wolski (4)

Nie grał długo, ale i tak dał się zapamiętać. Przede wszystkim strzelonym golem, kiedy to najlepiej odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym po akcji Błaszczykowskiego. Do tego kilka razy zagrał z pierwszej piłki szukając przyspieszenia akcji. Zastąpił Grosickiego, więc przynajmniej w teorii był ustawiony na skrzydle, ale często schodził do środka szukając gry kombinacyjnej. Obiecujący występ.

Thiago Cionek (grał za krótko, by go ocenić)

Wszedł w końcówce spotkania w miejsce Pazdana, ale trudno cokolwiek powiedzieć o tym występie.

 

Biało-czerwony walec rozjechał Armenię

Król Lewandowski pobił kolejny rekord. Wyprzedził legendę

Sytuacja w grupie E: Terminarz i tabela

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze