Przy okazji meczu towarzyskiego Polska - Nigeria, nie da się nie wspomnieć o piłkarzu, który łączy obie te nacje. Olisadebe na początku obecnego stulecia był prawdziwą gwiazdą kadry Jerzego Engela. To właśnie selekcjoner reprezentacji był pomysłodawcą naturalizacji zawodnika z Nigerii. Obaj panowie dobrze znali się z Polonii Warszawa, w której w latach 1997-2000 występował Olisadebe.
Bez czarnoskórego napastnika ciężko wyobrazić sobie awans na mistrzostwa świata w Korei i Japonii w 2002 roku. W eliminacjach do tego mundialu Olisadebe zdobył aż osiem bramek. Na samym turnieju, który był nieudany dla Polski, strzelił jednego gola. W spotkaniu ze Stanami Zjednoczonymi.
Złoty okres Nigeryjczyka z polskim paszportem zakończył się wraz z odejściem Engela ze stanowiska selekcjonera. Na jego miejsce powołany został Paweł Janas. Jak przyznaje Olisadebe w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego", wtedy wszystko się zmieniło. - Po tym jak trenerem został Janasem przyszli nowi ludzie. Wtedy nie byłem mile widziany w kadrze. Nie okazywano mi szacunku, na jaki zasługiwałem. Trener zaczął stawiać na nowych zawodników. Nie czułem się komfortowo w tej sytuacji - mówił Olisadebe.
Piłkarz przyznał, że integracja z ówczesną ekipą nie przebiegała zbyt dobrze, a sam czuł się źle w kadrze. - Czułem się bardzo, bardzo samotny. Mocno się stresowałem, przed meczami w ogóle nie spałem - wyjawił były reprezentant Polski. Jego początki w kraju nad Wisłą również nie były łatwe. Olisadebe wyjawił, że był ofiarą rasizmu. - Doświadczyłem tego już na początku pobytu w Polsce. Byłem na testach w Ruchu Chorzów. Gdy szedłem z hotelu na stadion kibice zatrzymali mnie i kazali wynosić się do Afryki - powiedział napastnik.
Zobacz również: Pierwszy trener Piotra Zielińskiego: "Dynia" będzie rządził polską kadrą [GALERIA]