To pierwsza dobra decyzja UEFA dotycząca sobotnich awantur na Stade Velodrome. Po przekazywaniu nieoficjalnych informacji do prasy, po grożeniu paluszkiem Rosjanom, tym razem szefowie europejskiej piłki wreszcie zdecydowali się na powazniejszy krok. Oświadczyli, że każdy kolejny incydent, zwłaszcza w obrębie areny Euro 2016, będzie skutkował natychmiastowym wykluczeniem z imprezy. Tak by chuligani przestali stanowić najjaśniejsze na razie gwiazdy mistrzostw Europy.
Czy to koniec problemów? Trudno stwierdzić. Rosjanie nie do końca chyba zdają sobie sprawę, że jako pierwsi, po latach spokoju, narobili na międzynarodowej imprezie prawdziwego burdelu. Witalij Mutko, minister sportu Rosji, pozwolił sobie tylko na krótki komentarz: - Zachowali się niewłaściwie. Konsekwencji wyciągnąć nie ma chyba zamiaru, co oznacza, że tamtejsi zabijacy zapewne dalej będą plądrować francuskie miasta i wsie. Tym bardziej, że jak donoszą tamtejsi dziennikarze, polowanie trwa. Po Anglikach, kolejni w kolejce są ponoć Polacy. Za pobicia, jakich dopuścili się w Warszawie podczas Euro 2012.