W sobotnim starciu z Gruzją (4:0) stoper Jagiellonii tworzył parę z Łukaszem Szukałą (31 l.), we wtorek z Grecją - z Kamilem Glikiem (27 l.). W obu meczach poradził sobie świetnie. Imponował spokojem, podejmował dobre decyzje, znakomicie się ustawiał. Dzięki tym występom może tylko zyskać. Zresztą powody do zadowolenia ma i w życiu zawodowym, i prywatnym. Jagiellonię zaprowadził na podium Ekstraklasy, niedawno cieszył się też z narodzin syna, Marcela.
SEKSOWNA strona Copa America. To one zagrzewają piłkarzy [ZDJĘCIA I WIDEO]
- Bardzo fajny rok - mówi "Super Expressowi" Pazdan. - Cieszę się, że tak mi się to ostatnio układa. Kosztowało to bardzo wiele wyrzeczeń. Nie można zwariować, ale trzeba być zadowolonym z tego, co jest. Cieszę się przede wszystkim z powołania do reprezentacji - podkreśla.
Na początku sezonu nie zanosiło się na tak świetne jego zakończenie.
- Leczyłem dwie poważne kontuzje. Najpierw miałem przeciążone prawe kolano, potem zerwane więzadła poboczne w lewym. Dopiero w styczniu przeszedłem normalny okres przygotowawczy z drużyną. Teraz jest chwila wolnego, potem przygotowania do nowego sezonu. Przede wszystkim trzeba grać dobrze w klubie. To tu jest droga do występów w kadrze. Jeśli błysnę w lidze, o kadrę będzie łatwiej - zaznacza Pazdan, którego kandydatura do gry w kadrze była do tej pory traktowana z przymrużeniem oka.
- Ja się nie obrażam i nie mam do nikogo pretensji. Wykonuję swoje zadania i staram się rozwijać. A na to, co dzieje się wokół mnie, w ogóle nie patrzę - zapewnia piłkarz Jagi.