Na Euro 2016 nie bierzemy pod uwagę przynależności klubowej. W tej kategorii bez wątpienia wygrałby Pepe (Real Madryt), ale podczas mistrzostw nie ma to żadnego znaczenia. Liczy się aktualna forma i wpływ, jaki się ma na dyspozycję drużyny. W tej kwestii Pazdan bije na głowę swojego oponenta! Przede wszystkim jest prawdziwym liderem reprezentacji Polski. Potrafił zmotywować się na Euro i zamiast niepewnego obrońcy z Legii, oglądamy w akcji profesora! Wraz z Kamilem Glikiem tak zaryglował dojście do polskie bramki, że w czterech meczach straciliśmy tylko jedną bramkę. W pierwszym spotkaniu z Irlandią Północną Pazdan miał nawet 100 procent celności podań. Nie dość, że skutecznie broni, to jeszcze rewelacyjnie wyprowadza piłkę do przodu
Jak z kolei spisywała się defensywa Portugalii, dowodzona przez Pepe? Piłkarza Realu można tylko pochwalić za mecz 1/8 finału z Chorwacją, gdzie pomógł zachować czyste konto. Jednak to, co wyprawiał w fazie grupowej, woła o pomstę do nieba! Gubił się, nie pilnował napastników, przez co jego drużyna straciła aż cztery gole w trzech meczach. Dodatkowo, często pokazywał to, z czego jest najbardziej znany, czyli brutalną grę. Gdy na boisku mu nic nie wychodzi, zaczyna się wyżywać na rywalach.
Lepiej niech nie zadziera z naszym Pazdanem. W przeciwnym razie będzie musiał go wypatrywać na każdym kroku. Tak, my też byśmy się bali :)
via GIPHY