"Smolarek! Teraz, teraz, teraz! No wreszcie, proszę państwa! Tyle nas to nerwów kosztowało! Wzruszyłem się, ale myślę, że i państwo w polskich domach!" - krzyczał do mikrofonu Dariusz Szpakowski (65 l.), gdy 7 czerwca 1986 roku w 68. minucie meczu z Portugalią (1:0) na mundialu w Meksyku Włodzimierz Smolarek sprytnym strzałem posłał piłkę do portugalskiej bramki.
Szpakowski komentował również pamiętny mecz 11 października 2006 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Walczyliśmy wtedy w eliminacjach do Euro 2008, a naszpikowana gwiazdami Portugalia była wicemistrzem Europy i czwartą drużyną świata. Biało-Czerwoni po kapitalnym meczu i dwóch golach Ebiego Smolarka ograli faworyta 2:1.
"A więc jest! 1:0! Ebi Smolarek! Jak 20 lat temu jego ojciec!" - wrzeszczał Szpakowski, gdy w 9. minucie nasz napastnik strzelił pierwszą bramkę. Już 9 minut później Smolarek zadał drugi cios Portugalii, a Stadion Śląski odleciał. "Dwa, dwa, dwa zero. Ależ akcja! Ależ dzień Ebiego!" - komentował "Szpak". - Nazwisko Smolarek będzie się teraz długo śniło Portugalczykom po nocach - żartował wtedy w rozmowie z "SE" dumny z syna Włodzimierz Smolarek, który miał słabość do portugalskiego futbolu i legendarnego Eusebio. Właśnie na cześć ciemnoskórej gwiazdy wybrał dla syna imię Euzebiusz.
Który z Polaków w czwartek pójdzie w ślady Smolarków, gdy zagramy z Portugalią o półfinał Euro?