Jeszcze w poniedziałek nie było pewne, czy Rosja odwołała się do CAS (Trybunał Arbitrażowy ds Sportu w Lozannie). We wtorek potwierdzono, że odwołanie wpłynęło, co jeszcze utrudnia całą sytuację. - Czuję, że CAS może wykręcić nam numer – mówi Jan Tomaszewski, który bacznie przygląda się całej sytuacji. - Powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B, ale czy Kulesza weźmie odpowiedzialność jak zostaniemy wykluczeni? Przecież jak CAS przyzna rację Rosji i nakaże rozgrywanie meczu na terenie neutralnym i my w nim nie wystąpimy, to przegramy walkowerem i dostaniemy ze 4 lata dyskwalifikacji – dodaje Tomaszewski.
Przeczytaj także: Kolega Roberta Lewandowskiego z Bayernu zaapelował do kibiców. Nie mogą go tak przezywać
Jedną z opcji, którą proponuje FIFA jest przeniesienie polskiej ścieżki barażowej na czerwiec. Wówczas mogłaby jednak zajść obawa, że FIFA będzie chciała poczekać, aż sytuacja na Ukrainie się uspokoi i wówczas odwiesić Rosję, co byłoby skandalem i na co polscy piłkarze z pewnością się nie zgodzą. Z kolei Szwedzi (grają w drugim półfinale z Czechami) nie godzą się na to, by Polska awansowała do finału bez gry. Szwedzi wskazali, że biało-czerwoni mogliby zagrać ze Słowacją bądź Norwegią.
Jan Tomaszewski nie byłby sobą, gdyby nie uszczypnął przy okazji Czesława Michniewicza. Wytknął mu, że powołał aż 29 zawodników do kadry (dojdą do tego zawodnicy krajowi). - W tym momencie na cztery treningi nie potrzeba chłopców do podawania piłek, bo co innego zrobić z około 40 zawodnikami? - drwi Tomaszewski.
Zobacz też: Co dalej z przyszłością Grzegorza Krychowiaka? Mógł podjąć decyzje, stanął przed dużym ryzykiem