Rumunia, Euro 2016

i

Autor: Eastnews

Finaliści Euro 2016: Rumunia, czyli generała Iordanescu podejście trzecie

2016-01-18 21:40

Wielcy piłkarze, wielkie ambicje i brak sukcesów. To w ostatnich latach charakteryzowało reprezentację Rumunii. Gheorghe Hagi, Gheorghe Popescu, Dan Petrescu, Viorel Moldovan czy Adrian Mutu - te nazwiska robiły wrażenie. Teraz, po ośmiu latach, Rumunii wracają na do elity. W jakże odmiennej wersji, z zespołem, w którym największą gwiazdą jest... trener. Generał Anghel Iordanescu. Prezentujemy kolejnego finalistę Euro 2016!

Charakterystyka drużyny

Piekielnie mocna defensywa, solidna linia pomocy i brak indywidualności w ataku. Potencjał kadry Rumunii nie powala. W porównaniu do zespołów z przeszłości i nazwisk, które reprezentowały ekipy z tego kraju podczas największych międzynarodowych turniejów, wręcz przeraża. Zamiast gwiazd, są wyrobnicy. No i trener, absolutna persona numer jeden, największy szkoleniowiec w historii kraju.

Generał Iordanescu to typowy przedstawiciel trenerów starej daty. Konsekwentny do bólu. Widać to po wyborach przy powołaniach w kolejnych spotkaniach eliminacji do Euro 2016. Defensywa? Żelazna. Z prawej strony Paul Papp, z lewej niezmordowany Razvan Rat, w środku Dragos Grigore z ligi katarskiej oraz Vlad Chiriches z włoskiego SSC Napoli. W obwodzie doświadczony Gabriel Tamas. I tyle. Większe pole manewru Rumunii mają w bramce, gdzie o podstawową jedenastkę rywalizują dwa potwory, mierzące blisko dwa metry wzrostu: Ciprian Tatarusanu z Fiorentiny i Costel Pantiliomion z Sunderlandu. W eliminacjach bronił ten pierwszy - drugi po epizodzie w Manchesterze City nie potrafi odnaleźć się na boiskach Premier League - i to on niemal na pewno rozpocznie turniej w wyjściowych składzie.

Im dalej las, tym gorzej. W drugiej linii króluje doświadczenie. Mihai Pintilli ze Steauy Bukareszt lat ma trzydzieści jeden, Ovidiu Hoban - pomocnik Hapoelu Beer Sheva - trzydzieści trzy, a rekordzistą pozostaje Lucian Sanmartean, kiedyś gracz Panathinaikosu Ateny, dzisiaj 35-letni weteran z Al-Ittihad. Ten ostatni to idealny dowód upadku kadry Rumunii. W kadrze debiutował w roku 2002, a pewniakiem stał się w wieku pochrystusowym.

Fantazja? Spore umiejętności zaprezentował w eliminacjach Gabriel Torje. Kieszonkowy skrzydłowy Udinese, wypożyczony do tureckiego Osmanlisporu, obok Alexandru Chipciu (Steaua Bukareszt) oraz Alexandru Maxima (VFB Stuttgart) sprawiali wrażenie tych, którym piłka najmniej przeszkadzała w grze. Pozostali kandydaci, tj: Constantin Budescu czy Adrian Popa miewali tylko przebłyski. Stąd też Iordanescu często cofał do drugiej linii Bogdana Stancu (Genclerbirligi), a w środku ataku wystawiał 29-letniego Claudiu Keseru z Łogodorca Razgrad. Wątpliwej jakości snajpera, który w całych eliminacjach machnął... jednego gola. Tyle, ile Ciprian Marica, w tym momencie jeden z najbardziej doświadczonych rumuńskich piłkarzy, który jednak z powodu serii kontuzji łękotki i kolana w całych kwalifikacjach rozegrał zaledwie jeden mecz.

Prawdopodobny skład

Ciprian Tatarusanu (Fiorentina, 29 lat) - Paul Papp (Steaua Bukareszt, 29), Vlad Chiriches (SSC Napoli, 26), Dragos Grigore (Al-Salliya, 29), Razvan Rat (Rayo Vallecano, 34) - Mihai Pintilla (Steaua Bukareszt, 31), Ovidiu Hoban (Hapoel Beer Sheva, 33) - Alexandru Chipciu (Steaua Bukareszt, 26), Alexandru Maxim (VFB Stuttgart, 25), Gabriel Torje (Osmanilispor, 26) - Bogdan Stancu (Gencelbirligi, 28)

Finaliści Euro 2016: Irlandia Północna, czyli tak się kończy grecka tragedia

Eliminacje do Euro 2016

Bezbarwne i chaotyczne. Pięć zwycięstw, pięć remisów i żadnej porażki. Zaledwie jedenaście strzelonych goli, ale tylko dwa stracone. Na dodatek cztery "oczka" zdobyte z Irlandią Północną, w tym trzy po bodaj najlepszym pojedynku w eliminacjach. W Bukareszcie, gdy Rumunii zdominowali Wyspiarzy i po golach Paula Pappa wygrali 2:0.

Tyle pochwał. Grzechów znaleźć można więcej. Dwa remisy z Węgrami, męczarnie z Wyspami Owczymi, wreszcie strata punktów i bezbramkowy remis z beznadziejnymi w kwalifikacjach Grekami - to wrażenia zrobić nie mogło. Ale to też idealny obraz aktualnego potencjału podopiecznych Anghela Iordanescu. Konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja. Rumunii - podobnie jak zresztą Irlandczycy z Północy - postawili przede wszystkim na defensywę. W przednich formacjach polegali głównie na centrach z bocznych sektorów boiska (Razvan Rat!) i indywidualnych popisach swoich ofensywnych graczy. Dalekich od miana klasowych w skali europejskiej, ale tradycyjnie już znakomicie wyszkolonych technicznie.

Na zwycięstwo w grupie to nie wystarczyło. Na bezpośredni awans już tak.

Bilans reprezentacji Rumunii w eliminacjach Euro 2016

Mecze Zwycięstwa Remisy Porażki Bramki strzelone Bramki stracone Punkty
2. Rumunia 10 5 5 0 11 2 20

Gwiazda drużyny: Razvan Rat (Rayo Vallecano, 34 lata, 108A - 2 gole)

Legenda. 108 meczów w reprezentacji narodowej. Dekada spędzona w Szachtarze Donieck. Tym wielkim, który wygrywał nawet Puchar UEFA i w którym Rumun na lewej obronie nie miał sobie równych. 300 spotkań, 34 asysty, sześć mistrzostw, pięć pucharów Ukrainy - lepszej laurki wymyślić nie można. Chyba że dodamy dodatkowo opinie fachowców, którzy w pewnym okresie kwalifikowali Rata jako czołowego lewego obrońcę świata.

W 2013 roku piłkarz wreszcie postanowił zmienić otoczenie. I tak jak trzymał się jednego pracodawcy przez całą karierę, tak na starość zabawił się w prawdziwego obieżyświata. Gdzie go nie było! Pół roku w West Hamie, kolejne pół w Hiszpanii, w barwach Rayo Vallecano, sezon w PAOK-u Saloniki i wreszcie latem tego roku powrót do Rayo. A w międzyczasie plotki, jakoby Rat mógł trafić nawet do Legii Warszawa.

Krótka charakterystyka? Żelazne płuca, parcie do przodu i niesamowite centry. Ostre, bite mocno i prosto "na nos". Na dodatek poza boiskiem prawdziwy profesjonalista. Nic usłyszymy o tym, że wsiadł do swojego czerwonego Ferrari i wpadł komuś do salonu.

Ot, urodzony kapitan drużyny zarządzanej przez generała.

Selekcjoner: Anghel Iordanescu

Drugiego takiego na Euro nie będzie. Bez wątpienia. W Rumunii ma status absolutnej legendy. To on trenował reprezentację narodową gdy ta na mundialu w USA parła nawet po złoty medal. Parła - eliminując między innymi Argentynę - aż zatrzymała się w ćwierćfinale, przegrywając serię "jedenastek" z zespołem Szwecji. Kibicom i politykom taki sukces jednak wystarczył, a selekcjoner w trakcie ogólnokrajowej ekstazy dorobił się nawet najwyższego stopnia wojskowego. Prezydent Ion Iliescu awansował Iordanescu z pułkownika na generała.

To było jego pierwsze podejście do kadry narodowej. Już wtedy udowodnił, że ma nosa do wielkich talentów. Trzymał na murawie Ilie Dumitrescu tak długo, jak ten w końcu wyeliminował w pojedynkę "Albicelestes". W czterech pierwszych spotkaniach kibice chcieli go za to zaufanie do snajpera Steauy powiesić. Nigdy wcześniej - ani nigdy później - żadnemu szkoleniowcowi nie udało się też znaleźć wspólnego języka z Gheorghe Hagim. Najlepszy rumuński piłkarz w historii właśnie w Stanach Zjednoczonych najbliższy był tego, by zasłużyć na swój pseudonim: "Maradona Karpat".

Finaliści Euro 2016: Francja, czyli historia lubi się powtarzać

Iordanescu podczas pierwszej kadencji wytrzymał pięć lat. Do dymisji podał się po nieudanym dla Rumunów - chociaż po fazie grupowej i triumfie nad Anglią wspominało się znowu o medalu - mundialu we Francji. Wrócił, po krótkim epizodzie w Grecji i pracy na Bliskim Wschodzie, w 2002 roku, ale tylko po to, by już dwa lata później pożegnać się z robotą. Czarę goryczy przelała tym razem klęska w Bukareszcie z Danią 2:5.

I gdy wydawało się, że ten wybitny piłkarz Steauy (najlepszy strzelec w historii klubu), a później jeszcze wybitniejszy trener (w opinii fachowców, najlepszy w historii rumuńskiego futbolu) powoli zmierza w stronę emerytury, przyszła kolejna propozycja pracy z reprezentacją.

Jak zakończy się tym razem? Na pewno kibice mogą być pewni, że do Francji pojadą ci, którzy akurat na to zasłużyli. - Zawsze potrafił sobie dobierać najlepszych piłkarzy - powiedział kiedyś o nim Dumitrescu.

Historia

Złote lata 90. A seria sukcesów zaczęła się w 1986 roku. 7 maja, na Estadio Sanchez Pizjuan w Sevilli, gdzie Steaua Bukareszt zmierzyła się z FC Barceloną. W finale Ligi Mistrzów. I chociaż po stronie Katalończyków na murawie biegały takie indywidualności jak Bernd Schuster czy Steve Archibald, ostatecznie triumfowali Rumunii. Nie mogło być inaczej. Bramkarz stołecznych, Helmut Duckadam, bronił bowiem wszystko. Dosłownie. Nie dał się pokonać nawet w serii jedenastek, w której sparował cztery strzały piłkarzy hiszpańskich.

Epizod w finale zaliczył również, wspomniany już wcześniej, Anghel Iordanescu. Dla niego to był koniec kariery. Podobnie zresztą jak dla autentycznego bohatera, Duckadama, u którego tuż po sukcesie odkryto tajemniczego wirusa. Wirusa, którego mniej życzliwi nazwali "Mercedes". Plotki bowiem głoszą, że Rumun za swój niewiarygodny występ otrzymał sporo nagród. Między innymi luksusową limuzynę. Nie spodobało się to dyktatorowi Rumunii, Nicolae Ceausescu. I to ponoć on odpalił utalentowanego golkipera. Najlepsza fura w kraju mogła być przecież tylko jedna, prawda?

Tyle plotki i anegdotki. Czas na prawdziwe sportowe sukcesy. O mundialu 1994 już wspominaliśmy. Rumunii w USA zachwycili fachowców. Gheorghe Hagi, Gheorghe Popescu, Dan Petrescu, Miodrag Belodedici, Florin Raducioiu czy Ilie Dumitrescu. Prawdziwy gwiazdozbiór. W fazie grupowej bez szans byli i gospodarze, i zwycięzca eliminacji w Ameryce Południowej, kadra Kolumbii. W 1/8 finału Argentyna, z Claudio Caniggią, z Fernando Redondo czy z Gabrielem Batistutą. Zatrzymali ich dopiero Szwedzi, a decydującego karnego dla Skandynawów zdobył nieopierzony wówczas młodzian, a później legenda Celtiku Glasgow i napastnik FC Barcelony Henrik Larsson. - To była najdłuższa jedenastka w moim życiu. Piłka leciała w słupek, byłem pewny, że nie trafiłem - wspominał później Szwed.

Występ w USA miał być początkiem. Rumunia miała piłkarzy, trenera i potencjał. Tyle że kolejne turnieje przynosiły niedosyt. Euro 96? Klęska. Mundial 98? Wygrana z Anglią, feta już w fazie grupowej, zbiorowe farbowanie włosów przez Rumunów na żółty kolor i porażka z Chorwacją w 1/8 finału. Wreszcie Euro 2000 i smutny koniec kariery Hagiego. W ćwierćfinale turnieju legenda Rumunów zobaczył czerwoną kartkę, osłabił kolegów i przyczynił się do ich niepowodzenia w starciu z Włochami. Dla złotego pokolenia to był koniec. Podobnie jak dla kadry Rumunii w kontynentalnej czołówce.

Starty Sukcesy
Mistrzostwa świata 7 Ćwierćfinał (1994)
Mistrzostwa Europy 4 Ćwierćfinał (2000)

Zobacz sylwetki innych finalistów Euro 2016

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze