To była dziwna sytuacja. Organizatorzy spotkania nie podali informacji o zamachach i nadchodzącym zagrożeniu. Nie chcieli wywoływać paniki. Stąd też prezydent Francji Francois Hollande wytrzymał na trybunach Stade de France aż do przerwy. Nie chciał swoim nagłym wyjściem wywoływać nagłego niepokoju wśród kibiców. Ci jednak doskonale zdawali sobie sprawę z dramatu na ulicach stolicy: informacja o zamachach pojawiła się w mediach społecznościowych niemal od razu.
Eksplozja BOMBY podczas meczu Francja - Niemcy [WIDEO]
Sama głowa francuskiego państwa zachowała jednak zimną krew. Nie taką, jak George W. Bush jedenastego września 2001 roku - ten wówczas nawet nie ruszył się z krzesełka - ale mimo wszystko, podobna reakcja prezydenta wygląda trochę lepiej, niż wstępne doniesienia prasowe, że głowa państwa po prostu uciekła z trybun w obawie przed zamachem:
The moment French President Francois Hollande escorted out of the Stade de France https://t.co/fAckfO9mfQ #paris pic.twitter.com/QgFsPl5YWm
— Elliot Wagland (@elliotwagland) listopad 13, 2015
Jedynymi nieświadomymi pozostawali więc piłkarze. Selekcjonerzy Didier Deschamps oraz Joachim Loew uznali, że lepiej nie denerwować swoich piłkarzy w trakcie spotkania. O genezie eksplozji, które wstrząsnęły największym francuskim obiektem piłkarskim, dowiedzieli się dopiero po końcowym gwizdku. Trudno powiedzieć po co. Wyglądało to tak, jakby nieistotne były ludzkie dramaty. Show musiał bowiem trwać.