Cały poprzedni sezon spędził w Cercle Brugge i to na razie tam zagrał najwięcej od momentu transferu z Legii Warszawa do AS Monaco. Kilka tygodni temu po raz pierwszy został bohaterem ASM, świetnie broniąc w serii rzutów karnych 1/32 finału Pucharu Francji. Klub z księstwa wyeliminował wtedy RC Lens. Teraz Majecki wskoczył do pierwszego składu AS Monaco na dłużej, choć sezon między słupkami rozpoczął Philipp Köhn. Nie kosztował mało, bowiem wykupienie go z Red Bull Salzburg uszczupliło konto francuskiego klubu o 8 mln euro. Köhn bronił od pierwszej kolejki do 22. serii gier, ale teraz do składu wskoczył Majecki.
W środę polski bramkarz zanotował kolejny udany występ i to z nie byle kim, bowiem Lille to czwarty zespół Ligue 1, który dopiero co walczył z Aston Villą o awans do Ligi Konferencji Europy. Majecki w starciu z "Mastifami" zachował czyste konto, trzecie z rzędu, bowiem w poprzednich dwóch meczach też zagrał bez straty bramki (Monaco wygrało z Rennes 1:0 i Stade Brestois 2:0). Majecki w tym sezonie zagrał już w ośmiu meczach i aż w pięciu z nich nie stracił bramki.
Klub z księstwa ma sporą stratę do liderującego Paris Saint-Germain, lecz walczy o prawo gry w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie.
Kontrakt Majeckiego z klubem ze Stade Louis II obowiązuje do końca czerwca 2025 r. Przez cały sezon francuscy eksperci zachwycają się golkiperem Nicei Marcinem Bułką, ale od teraz muszą zwrócić uwagę również na Majeckiego...