Portmarnock Hotel and Golf Links to jedna dwóch opcji rozpatrywanych przez PZPN. Położony jest nad samym morzem, przez 10 lat korzystała z niego reprezentacja Irlandii. Hotel jest bardzo komfortowy, w otoczeniu są inne luksusowe ośrodki, mnóstwo barów, ale… Ma swoje minusy. Jak przekazał nam jeden z irlandzkich dziennikarzy, czasem problemem jest… korek, bo do centrum treningowego trzeba przejechać 2 kilometry. Niby niedaleko, ale latem jest tam wielu turystów i ciężko się przebić. W trakcie 10 lat stacjonowania w tym miejscu Irlandii zdarzały się też różne incydenty.
Wymierzył do selekcjonera z broni?
W 2006 roku Steve Staunton, ówczesny trener Irlandczyków, wracając z wieczornego treningu, został zatrzymany przed hotelem przez mężczyznę, który wymierzył do niego z przedmiotu przypominającego broń (konkretnie uzi). Na szczęście selekcjoner zdołał umknąć do hotelu. Napastnika aresztowano na pobliskiej plaży, okazało się, że miał problemy psychiczne. Podobno, za pośrednictwem policjantów, przeprosił selekcjonera, który jednak wtedy najadł się dużo strachu. O sprawie było bardzo głośno w irlandzkich mediach. Broni, czy jej atrapy, mimo intensywnych poszukiwań w całej okolicy nigdy nie znaleziono.
Napad, strzały, panika dzieci
O wiele groźniej było trzy lata wcześniej, również podczas zgrupowania Irlandczyków. Do hotelowego lobby wpadło dwóch zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn. Przebywało tam wtedy wiele dzieci, które czekały na autografy od jedzących niedaleko kolację reprezentantów Irlandii. W lobby byli również dziennikarze czekający na spotkanie z piłkarzami. Po zrabowaniu około tysiąca euro z kasy recepcji, napastnicy uciekli, oddając jeden strzał w sufit. Jak relacjonowały irlandzkie media, niektórzy, zarówno dzieci jak i dorośli, mocno wtedy spanikowali. Bardzo chwalono szefa bezpieczeństwa irlandzkiej federacji, który przebywał w lobby i zachował się odważnie, broniąc na różne sposoby wystraszone dzieci. To dwa nieprzyjemne incydenty. Zdarzył się też trzeci, na szczęście dość anegdotyczny.
Polecany artykuł:
Piłkarz wzięty za samobójcę
W trakcie jednego ze zgrupowań reprezentacji Irlandii, o chłodniejszej porze roku, gdy wchodzenie do morza było już czymś niespotykanym, spacerująca po plaży kobieta zauważyła w wodzie mężczyznę. Był częściowo ubrany i wchodził coraz głębiej. Co gorsze, nie reagował na jej krzyki i prośby, aby wrócił na brzeg. Spanikowana pobiegła zawiadomić lokalną straż przybrzeża. Kiedy jednak ratownicy pojawili się na miejscu, nie zastali nikogo. Ze względu na to, że zdaniem kobiety mogło chodzić o samobójstwo, przez kilka godzin z lądu i powietrza przeszukiwano okoliczne wody. Co się wtedy stało? Okazało się, że wchodzącym do wody był... reprezentant Irlandii Damien Duff. Jak jak po latach przyznał opowiadający tę historię jego kolega, irlandzcy piłkarze traktowali chłodne słone wody jako naturalną część procesu regeneracji. A czemu Duff nie zareagował na krzyki kobiety? Bo... miał słuchawki na uszach i głośno słuchał ulubionej muzyki!
Oczywiście, to tylko kilka niecodziennych incydentów na przestrzeni wielu lat. W całokształcie ten obiekt zbiera świetne recenzje.
Ulubione miejsce Realu Madryt i Chelsea
Drugi z rozpatrywanych ośrodków, Carton House, jest chyba jeszcze bardziej lubiany przez drużyny piłkarskie. Bywał tam Real Madryt, reprezentacja Argentyny i wiele klubów Premier League z Chelsea na czele. Wielkim plusem jest to, że piłkarze mogą z hotelu iść na trening praktycznie w klapkach, bo piłkarska infrastruktura jest częścią tego miejsca. Zdaniem "Przeglądu Sportowego" większe szanse na wybór przez Polaków ma pierwszy hotel. W ostatnich dniach w Dublinie przebywała polska delegacja, która odwiedziła oba miejsca. Jak wspomniano, ostateczna decyzja, który hotel zostanie bazą Polaków ma zapaść w czwartek.