"Super Express": - Jaka jest twoja grupa marzeń, a jaka grupa śmierci w finałach EURO 2016?
- Nie mam przeciwnika na którego chciałbym trafić, ani takiego, którego za wszelką cenę wolałbym uniknąć. To nie ważne. Obojętnie kogo przydzieli nam los to nie zmieni naszego podejścia. Na mistrzostwa Europy jedziemy w konkretnym celu. Będziemy walczyć o wyjście z grupy.
- Gdzie obejrzysz ceremonię losowania?
- W tym czasie będę się przygotowywał do meczu ze Sportingiem Gijon, z którym gramy 2,5 godziny później. Losowanie będę śledził pewnie na Twitterze. Jak dla mnie faworytami do triumfu w EURO będą ekipy jak zawsze: Francja, Hiszpania, Niemcy czy Belgia, która ma bardzo silny zespół i jest liderem rankingu FIFA.
- Poprzednie turnieje w 2008 i 2012 roku kończyły się dla biało-czerwonych tak samo: zajmowaliśmy ostatnie miejsce w grupie. Czy tym razem stać nas na wyjście z grupy?
- Uważam, że każdy zespół, który zakwalifikował się do finałów powinien stawiać przed sobą taki cel. Takie należy mieć podejście. Walczyliśmy w eliminacjach oto, aby wejść do EURO. Pierwszy krok więc już zrobiliśmy. Teraz pora wykonać kolejny: należy coś w tym turnieju osiągnać.
- Piłkarze niektórych zespołów otwarcie mówią, że nie chcą trafić na Polskę.
- To dobrze o nas świadczy. Zrobiło się o nas głośno, bo zespół udowodnił w eliminacjach, że podąża w dobrym kierunku. Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie rywalizować z tak wymagającą drużyną jak Niemcy. To m.in. miało wpływ na poztywną ocenę Polski. Bo gdy wygrywasz z mistrzem świata to taki wynik idzie w świat i robi wrażenie. Teraz rywale czują większy szacunek do polskiej kadry.
- Czy Robert Lewandowski to dla ciebie najpoważniejszy w tej chwili kandydat na króla strzelców finałów?
- Strzela gole jak na zawołanie, więc jest to jak najbardziej możliwe. To może być jego turniej. Trzeba kibicować Robertowi, żeby był w takiej dyspozycji także na EURO.
- Dużą część kariery spędziłeś we Francji. Do którejś z aren EURO masz szczególny sentyment?
- Wystąpiłem na prawie wszystkich stadionach, na których zostaną rozegrany finały. Szczególne wrażenie robią Stade de France i Stade Velodrome w Marsylii. Byłem piłkarzem Bordeaux, ale na nowym stadionie w tym mieście nie miałem okazji zagrać. Został oddany do użytku przed kilkoma miesiącami.
- Po zamachach w Paryżu nie obawiasz się o bezpieczeństwo podczas turnieju?
- Jestem przekonany, że pod względem organizacji EURO będzie wyjątkowe. To będzie piłkarskie święto. Mam nadzieję, że nie tylko piłkarze, ale i kibice będą się czuli w trakcie mistrzostw bezpiecznie. Dzień po zamachach miałem zaplanowany wyjazd do Paryża. Jednak po tym co się stało, zrezygnowałem. Od tamtej pory nie byłem we Francji.
- To dobrze, że zgrupowanie przed EURO 2016 odbędzie się w Arłamowie?
- To jest pozytywne ze względu na kibiców, bo do rozpoczęcia turnieju będziemy mieli z nimi bezpośredni kontakt. Wspierali nas podczas całych eliminacji. Wiem, że baza treningowa będzie na wysokim poziomie.
- Sevilla odpadła z Ligi Mistrzów, a wiosną zagra w Lidze Europy. Szykuje się trzeci z rzędu wasz triumf w tych rozgrywkach?
Losowanie Euro 2016: Paryż uzbrojony po zęby
- Pozytywne jest to, że dalej jesteśmy w europejskich pucharach. Nie udało się nam powalczyć o coś więcej w Lidze Mistrzów, ale teraz mamy szansę pokazać się ponownie w Lidze Europy. Nie brakuje nam doświadczenia, w końcu wygraliśmy ostatnie dwa finały. Będziemy chcieli dojść, jak najdalej, ale co z tego wyjdzie trudno przewidzieć. Bo przeciwnicy są jak z Ligi Mistrzów: Manchester United, Borussia Dortmund, Napoli, a więc zespoły z najwyższej europejskiej półki. Nie będzie łatwo, ale nie poddajemy się.
- To dla ciebie duży zawód, że przygoda Sevilli z Ligą Mistrzów zakończyła się na fazie grupowej?
- To porażka, która bardzo boli. Przez cały poprzedni sezon ciężko pracowaliśmy na to, aby zakwalifikować się do tych elitarnych rozgrywek. Nie wyszło nam, ale wierzę, że to zderzenie z Champions League zaprocentuje w przyszłości.
- W zwycięskim meczu z Juventusem Turyn 1:0 w ostatniej kolejce fazy grupowej LM odniosłeś kontuzję lewej ręki, do którego przyczynił sie pomocnik rywali Stefano Sturaro. To poważny uraz?
- Musiałem zejść z boiska, bo poczułem ból i pojawiła się krew. Lekarz założył opatrunek. Następnego dnia zrobiliśmy prześwietlenie, które wykazało, że nie ma złamania. Wszystko jest w porządku, więc w meczu ze Sportingiem powinienem wystąpić. A Włoch jeszcze w trakcie meczu przeprosił mnie.
- Mimo urazu ręki grałeś do końca spotkania i tym samym zyskałeś szacunek kibiców Sevilli, którzy stawiają cię za wzór i mówią: "Chcemy 11 Krychowiaków". Co ty na to?
- To miłe, ale nie był to na tyle groźny uraz, który przeszkodziłby mi w dalszym występie. Owszem był bolesny. Jednak każdy zawodnik postąpiłby tak samo i kontyuuowałby grę.
- Ostatnio na twitterze przekomarzałeś się z prezesem Zbigniewem Bońkiem na temat waszego stylu ubierania się. Może powinniście wybrać się na wspólne zakupy?
- Nie mam nic przeciwko temu (śmiech). Jednak to były żarty. To pokazuje, jaki dystans do siebie ma prezes Boniek. Atmosfera na linii zawodnik - szef związku jest wyśmienita.
- W kontrakcie masz wpisaną sumę odstępnego 45 milionów euro. Kibice macierzystego Orła Mrzeżyno zbierają pieniądze, aby wykupić cię z Sevilli. Jak odbierasz ich akcję?
- Czytałem, że już mają 11 euro. Inicjatywa jest bardzo pozytywna i interesująca, ale najważniejsze to poprawa stanu boisk w Mrzeżynie, które są w opłakanym stanie. Priorytetem jest infrastruktura.
- Kiedy Sevilla dołączy do czółowki w Primera Division?
- Nie zaczęliśmy tego sezonu najlepiej. Jednak będziemy walczyć oto, aby piąć się coraz wyżej w ligowej hierarchi i być na takim miejscu, które pozwoli nam w przyszłym sezonie ponownie zakwalifikować się do europejskich pucharów.