Super Express: - Jak sobie radzisz na kwarantannie? Są widoki na to, że liga rosyjska wróci do gry?
Grzegorz Krychowiak: - Na wszystko trzeba patrzeć zachowując odpowiednie proporcje. Widzimy co się dzieje we Włoszech, w Hiszpanii, w USA. Patrząc na tamtejszą sytuację, muszę powiedzieć, że tu, w Moskwie, nie jest źle, choć oczywiście – to wszystko będzie można ocenić dopiero później. Natomiast wielokrotnie powtarzałem: dobrze, że Polska zareagowała szybko, że szybko pozamykała co się dało. Bo widzimy, że w w walce z tym wirusem liczy się właśnie szybkość reakcji, każdy dzień, każda godzina. A wracając do Rosji: jesteśmy z Celią w domu, ale nie narzekamy.
- Dużo ćwiczysz?
- Tak. Staram się ćwiczyć i to samo zalecam, wręcz apeluję do innych: dbajcie o formę! To bardzo ważne. Ja ćwiczę w domu codziennie, a co drugi dzień biegam.. Raz na 3-4 dni wychodzę też zrobić zakupy, bo jednak wolę robić to sam – mam wtedy pewność, że wybiorę to co dla mnie dobre, to co świeże. A w trakcie dnia, poza ćwiczeniami, zawsze nagra się jakieś wideo, udzieli wywiadu. Naprawdę, patrząc na sytuację na świecie, trzeba szanować to co się ma… Natomiast co do powrotu do grania – w tym tygodniu mamy otrzymać informacje w tej sprawie.
Rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem. Dostaliśmy 40 dni na powrót ligi. Wykorzystajmy je!
- Ostatnio podszkoliłeś się w kuchni. Na święta przyrządzałeś polskie potrawy, a przez wideo instrukcji udzielała ci mama…
- Tak, to było dobre doświadczenie! Najpierw mama mi radziła, żebym nie robił trzech potraw na raz, ale uparłem się. Przygotowałem bigos, gołąbki i sałatkę. Umęczyłem się strasznie, spędziłem w kuchni 3-4 godziny i powiem tak: kiedy futbol wróci, to ja do kuchni długo nie wrócę (śmiech). Ale… moja praca nie poszła na marne, bo teraz zdarza się, że Celia zamawia u mnie bigos! Czyli, dałem radę!
Dawid Błaszczykowski, nowy prezes Wisły, dla SE: Gramy z Kubą do jednej bramki
- Piłka stoi, ale biznes nie do końca. Ogłosiłeś niedawno inwestycję w polską firmę stawiającą ściany domów bez zaprawy,coś, co jest oparte na nowej, ekologicznej technologii. 5 milionów złotych, które zainwestowałeś w projekt 3E to twoja najwyższa inwestycja w biznesie?
- Inwestycja w Balamonte jest większa.
- Podkreślałeś, że wszedłeś w ten projekt budowlany, bo jest innowacyjny i polski.
- Tak. Ja wiem, że można pięknie mówić o różnych sprawach, ale jeśli mam położyć własne pieniądze na stół, to chcę wiedzieć o danym projekcie jak najwięcej. Dla mnie znaczenie miało kilka spraw: na przykład to, że ta technologia jest ekologiczna, a to w obecnych czasach bardzo ważne. Po drugie, firma jest polska, a ja lubię określenie, że Polak potrafi. Wierzę, że ten projekt może zrewolucjonizować sektor budownictwa na całym świecie. I dlatego zdecydowałem się w tym uczestniczyć.
- A gdybyś taki dom mógł dla siebie postawić w dowolnym miejscu na świecie, to stanąłby w…?
- Mam już mieszkanie w Paryżu, więc szukałbym spokojniejszej lokalizacji. Teoretycznie nie potrzebuję go tam, ale postawiłbym taki dom w Mrzeżynie. Tam skąd jestem, tam gdzie mam rodzinę. Mówię, że nie potrzebuję tam nowego domu, bo mam swój rodzinny, ale gdybym miał gdzieś stawiać, to właśnie tam.
Tak Barcelona obserwuje Buksę. Zaglądamy za kulisy zainteresowania wielkiego klubu Polakiem
- Mówimy o pieniądzach, inwestycjach, a tymczasem w Lokomotiwie Moskwa obcięli wam pensje. W sumie, można powiedzieć, jak wszędzie i wszystkim…
- Tak. Nie było u nas z tego powodu żadnej awantury, a wręcz przeciwnie, to piłkarze wystąpili u nas z inicjatywą rozmów, żeby to ustalić, żeby pomóc klubowi. Bo moim zdaniem właśnie tak to się powinno odbywać: na zasadzie dialogu. To są czasy, w których każdy musi coś poświęcić. Wiadomo przecież, że wiele gałęzi gospodarki stoi. Widzę to choćby po naszych butikach Balamonte. W kwietniu biznes praktycznie stanął w miejscu, były tylko odbiory. Na szczęście już widać, że w maju zaczniemy wracać na właściwe tory, biznes czy „weselnicy” wracają do życia, a my wracamy do gry, mam nadzieję, że z piłką będzie tak samo.
- A propos Lokomotiwu. Zostałeś niedawno uznany za najlepszy transfer klubu ostatniej dekady.
- Wiadomo, że gra się również po to, aby zdobywać nagrody, wyróżnienia. Dlatego to jest coś bardzo przyjemnego, nie ma co ukrywać. A skoro mój transfer został oceniony tak wysoko, to wypada pogratulować osobie, która sprowadziła mnie do klubu (śmiech).
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj