- Jak Pan śledzi ten serial pt. „Wybór selekcjonera”?
- Nie mam z tym nic wspólnego, nie jestem za niego odpowiedzialny (śmiech). Sytuacja jest jaka jest, wybór selekcjonera się przedłuża. Nie wiem, czy to dobrze… A wybór musi być dobry. Skuteczny. Wszyscy na to liczą. Widzę, że Andrij Szewczenko jest coraz bliżej…
- Czy to byłby dobry kandydat?
- Zazwyczaj jest tak, że gdy przychodzi nowy prezes, to chce wyczyścić wszystko. Zbyszek Boniek wybierał selekcjonerów i wybierając Adama Nawałkę, zrobił dobrze. Nikt nie przypuszczał sukcesu, nikt w Nawałkę nie wierzył. Więc jeśli jakiś trener nie ma za sobą dużego doświadczenia, to nie możemy określić, że się nie nadaje. Na pewno nie będzie tak, że sam prezes Cezary Kulesza dokona wyboru. Ostatnie słowo będzie jednak należało do niego. Mówi się, że nie wiadomo kto to będzie, ale na pewno ma zarabiać dużo. Jeśli to faktycznie ma być Szewczenko, to w Polsce takich pieniędzy jeszcze nikt nie widział. PZPN musi mieć jakiś koncept finansowy, by mieć na Szewczenkę
- Pan by zaryzykował taką kasę?
- Jeżeli decyzja jest podjęta, to są dwie opcje: będzie dobra albo zła decyzja. Dopiero czyny określą odpowiedź. Jeżeli stać na to PZPN, to nic niczemu nie przeszkadza?
- Trener Nawałka czeka na „ławce rezerwowych”, jakby chciano, by zszedł z oczekiwań: finansowych i nie tylko.
- To o czym to świadczy? Jeden jest wielkim zawodnikiem i ma bogate CV, a trener, który doszedł do ćwierćfinału Euro 2016 jest gorszy? Tutaj te pieniądze są nieporównywalne, nie widzę w tym problemu. Tu nie chodzi o pieniądze. A może też chodzi to o to, by Szewczenko zszedł z ceny. Nie można traktować Polaka i trenera z zagranicy jednakowo, ale to jest przesada jak się traktuje Szewczenkę, a jak Nawałkę. Myślę, że tu jest inna sytuacja i nie chodzi o to, że Nawałka chce za dużo pieniędzy. Być może PZPN chce kogoś tylko na baraże? Nie wiem czy na dłużej. Mówi się, że kontrakt Szewczenki byłby automatycznie przedłużony. Większość umów objętych jest celami: w tym przypadku wygrać baraże i zagrać na MŚ, a potem może Liga Narodów itd.
- Rozgrywek jest mnóstwo i pewnie można nimi w umowach też manewrować.
- Myślę, że prezes Kulesza od początku nie ufał Paulo Sousie. Trochę za bardzo medialnie rozegrał to [rozstanie], on chciałby pewnie doprowadzić do tego wcześniej. Sousa tylko się zapytał, bo znalazł pracę we Flamengo i ni stąd ni zowąd wszystko zaczęło się gmatwać. Gdy Sousa pytał prezesa o możliwość odejścia…
- To prezes się ucieszył?
- To prezes Kulesza nie miał wtedy żadnego planu.
Raków zbroi się przed rundą wiosenną! Kolejny transfer, miliony na stole
- Być może, ale trudno mieć. Zastanawiam się, na kogo by Pan postawił?
- Musiałbym się zapoznać z całym rynkiem. Przewaga trenerów w stosunku do pracy jest teraz duża, bo mają wielkie możliwości do podglądania każdego piłkarza na świecie. Teraz mogę oglądać kogoś codziennie. To bardzo pomocne, ale nie oszukujmy się: w naszej kadrze cudów nie będzie. Nie mamy potencjału jak Francja, że zrobimy trzy reprezentacje z naszych zawodników. Mamy jedną drużynę liczącą maksymalnie 20 zawodników i tyle. Cudów nie będzie, bo przed Rosją nie będzie czasu na przygotowania. Będzie tylko przygotowanie mentalne i taktyczne.
- A jeśli taki Szewczenko też nam ucieknie, bo dostanie lepszą ofertę z klubu zagranicznego?
- Nie ucieknie, jeśli będzie dobrze skonstruowana umowa… Jest różnica między polskim i zagranicznym trenerem. W Polsce nie ma zawodowstwa, trenerka nie jest w Polsce zawodem. Trenerzy mają dyplomy, ale nie są traktowani w zawodzie, jak trenerzy na zachodzie. Szewczenko jest obcokrajowcem i on automatycznie może - przez odsunięcie go od pracy - może rozwiązać tą sprawę w FIFA. Polacy w Polsce nie mogą tego zrobić, chyba, że będą pracować za granicą.
Ukraiński piłkarz ma szokujące zdanie o Polakach. Ta wypowiedź nie przejdzie bez echa