Lista nazwisk z potencjalnymi następcami Paulo Sousy jest naprawdę długa. Ciężko już nawet zliczyć wszystkich trenerów, którzy mieli pracować w biało-czerwonych barwach. Pomału jednak grono kandydatów się zawęża. Dużo mówiło się o powrocie Adama Nawałki, ale jego akcje ostatnio spadły i Cezary Kulesza chce podobnież zagrać va banque.
Paulo Sousa ratuje się przed wielkim upadkiem? Zorganizował gigantyczną imprezę, było dużo dymu
Ostra opinia o Szewczence. Został porównany do Sousy
Takim posunięciem byłoby niewątpliwie zatrudnienie Andrija Szewczenki. Legendarny ukraiński piłkarz niedawno zakończył przygodę w Genui, gdzie pracował zaledwie kilka miesięcy. Wcześniej był jednak chwalony za prowadzenie reprezentacji Ukrainy. Gdyby PZPN chciał zatrudnić Szewczenkę, musiałby zapłacić mu rekordową kwotę.
Jan Tomaszewski stracił cierpliwość. Apeluje do Cezarego Kuleszy, padło też pytanie o pieniądze
Mówi się, że trener miałby zarabiać 2,5 mln euro rocznie, co do tej pory w polskiej piłce nigdy się nie zdarzyło. Są jednak wątpliwości, czy w obecnej sytuacji wybór Ukraińca to najlepsze rozwiązanie. Zastrzeżenia ma choćby były reprezentant Polski, Kamil Kosowski. Swoje zaniepokojenie wyraził w felietonie dla "Przeglądu Sportowego".
Szewczenko będzie jak Sousa? Mocna opinia Kosowskiego
Kosowski zwrócił uwagę m.in. na pensję Szewczenki. - To ponad 10 milionów złotych, a jeśli podpisze kontrakt na dwa lata, to siłą rzeczy Szewczenko zarobi 20 milionów. Myślę sobie, że takie pieniądze wystarczyłyby na wypłaty dla polskiego selekcjonera przez 10 lat. Z tego prostego rachunku nie wynika nic dobrego. Wydaje mi się, że mamy jakieś kompleksy. Czy naprawdę musimy mieć drogiego trenera z zagranicy, by pokazać światu, że nas na niego stać? - pyta retorycznie Kosowski.
- W mojej opinii to jest taki sam trener, jak Paulo Sousa - ani lepszy, ani gorszy i tak samo mało doświadczony. Nie wiem, co mógłby dać naszej kadrze. Przy nim wątpliwe byłoby wykształcenie polskiego trenera, który w przyszłości mógłby przejąć naszą reprezentację. Do tego potrzeba fachowca, który coś w swojej pracy już osiągnął i to nie z jednym zespołem - uważa były piłkarz.