Adam Nawałka powołał Jakuba Świerczoka na listopadowe zgrupowanie drużyny narodowej. Zadebiutował w meczu z Urugwajem 0:0 w Warszawie, gdy w 66. minucie zmienił Kamila Wilczka. Teraz pokazał się w starciu z Meksykiem. W 71. minucie zastąpił go Mariusz Stępiński. - O tym, że zagram od początku dowiedziałem się w dniu meczu - tłumaczy Świerczok. - Ucieszyłem się, bo wiadomo, że to marzenie każdego, aby zagrać w pierwszym składzie i móc odśpiewać hymn na murawie.
Lider Zagłębia przyznaje, że jest duży przeskok między Ekstraklasą a drużyną narodową. - Na pewno w meczu kadry tempo gry było dużo szybsze - mówi. - W Ekstraklasie jest więcej miejsca. Tutaj nie ma w ogóle czasu na przyjęcie piłki, dużo szybciej toczy się gra. To był duży przeskok dla mnie. Myślę, że minuty na minuty to lepiej wyglądało. Jednak jest nad czym pracować. Patrząc na przebieg spotkania to bardziej łydki mi drżały w pierwszym meczu.
Kadrowicz z Lubina docenia klasę rywali. - Meksyk to bardzo dobra drużyna, widać było ich jakość, ale nie mieli wielu okazji - ocenia. - Parę sytuacji sobie stworzyliśmy, choć nie były może zbyt klarowne. Szkoda, że to nie wpadło. Świerczok przed laty był piłkarzem Kaiserslautern. Czy teraz ponownie chciałby wyjechać do zagranicznej ligi? - Mam kontrakt z Zagłębiem, chcę w każdym meczu potwierdzać, że potrafię strzelać bramki, że dobrze gram. Zapytany, czy ma szansę pojechać na mundial odparł: Nie chcę teraz o tym myśleć. To powołanie dało mi jeszcze większego kopa i jeszcze ciężej będę pracował w klubie.
Zobacz również: Robert Lewandowski ma nowe mieszkanie w Warszawie! Odebrał klucze w Złotej 44 [ZDJĘCIA]