"Super Express": - Ciąży rekordowa suma transferu?
Jan Bednarek: - Nie ma to znaczenia, ile za mnie zapłacono. Nie zastanawiam się nad tym, nie nakłada to na mnie żadnej presji. Wierzę w to, że w przyszłości będę wart o wiele, wiele więcej.
- Transfer do Anglii to "wyrzut sumienia" dla Jurija Szatałowa, z którym przed dwoma laty pracowałeś w Łęcznej.
- Mam nadzieję, że trener Szatałow spojrzał kiedyś w lustro i powiedział sobie, że popełnił wtedy błąd. Nie poddałem się, walczyłem i jestem tu, gdzie jestem. Cały czas chcę się rozwijać, podbijać świat i być najlepszy.
- Jednak początek w Anglii masz trudny, bo jeszcze nie zadebiutowałeś w Premier League. Jesteś zawiedziony tym, że do tej pory dostałeś szansę tylko w meczu pucharowym?
- Nie mogę tego nazwać rozczarowaniem. Wiadomo, że każdy piłkarz chce grać. Tyle, że zdaję sobie sprawę, że przeskok między ligą polską a angielską jest bardzo duży, o czym mogę się przekonać na miejscu. Intensywność, wyszkolenie i siła zawodników - to wszystko jest na wyższym poziomie, a ja muszę do niego dorównać. Jednak potrzebuję czasu, abym zaczął grać. Menedżerowie rozmawiali z władzami klubu o moim początku w Anglii.
- Co od nich usłyszeli?
- Szefowie Southampton są ze mnie zadowoleni. To jest dla mnie motywacja do dalszej pracy. To dobrze, że we mnie wierzą i rozumieją, że potrzebuję czasu. Nie ściągnęli mnie na "już", na "teraz", ale patrzą na mnie pod kątem przyszłości.
- Trzeba przyznać, że konkurentów w Southampton nie brakuje. Na środku obrony "Świętych" dość tłoczno...
- Kandydatów do gry jest kilku. W klubie został Holender Virgil van Dijk, który miał odejść latem, potem przyszedł jego rodak Wesley Hoedt kupiony z Lazio Rzym. Jest rywalizacja, a ja jestem najmłodszy w tej drużynie. Jestem żółtodziobem. To nie jest tak, że nie mam żadnych szans. Nie jestem załamany, walczę na każdym treningu, pozytywnie patrzę w przyszłość i liczę, że trener to dostrzeże.
- Po transferze do Southampton zrobiłeś wielkie wrażenie na wyspach, bo swobodnie porozumiewałeś się po angielsku. Znajomość języka pomogła w wejściu do szatni klubu Premier League?
- Rodzice zawsze namawiali mnie, aby uczył się angielskiego. Powtarzali, abym przykładał się do języków, bo kiedyś mogą mi się przydać w życiu. Mieli rację, bo już w szatni Lecha Poznań było dużo cudzoziemców i znajomość angielskiego była wskazana. Teraz zaowocowało to tym, że po wyjeździe do Anglii mogłem spokojnie komunikować się z nowymi kolegami.
- Zadomowiłeś się w Southampton?
- Mieszkam w Winchester, gdzie jest cicho i spokojnie. Idealne miejsce, aby odpocząć po ciężkim treningu. Wybrałem to miasteczko, to mieszka tutaj większość zawodników "Świętych". Moim sąsiadem jest Duńczyk Pierre-Emile Hoejbjerg. W ten sposób jest mi łatwiej, bo mam rówieśnika obok siebie.
- Przyzwyczaiłeś się do jazdy lewą stroną?
- Myślę, że teraz już nie mam z tym problemów. Przyznaję, że na początku byłem bardziej skupiony na jeździe. Musiałem uważać, aby nie skręcić w złą stronę i nie złamać przepisów. Przy pierwszej przejażdżce miałem... kontrolera. Towarzyszyła mi kobieta, która pilnowała, abym na ulicy czegoś nie wywinął.
- Młodzieżówkę czekają mecze z Finlandią i Litwą w eliminacjach EURO. Na co stać ten zespół?
- Mamy dobra drużynę, a celem jest awans do mistrzostw Europy we Włoszech. Pierwszy mecz był super, bo wygraliśmy 3:0 na trudnym terenie w Gruzji. Ważne, aby z Finlandią i Litwą sięgnąć po sześć punktów. Jako drużyna nakręcamy się na zwycięstwa.
- Wiesz, że masz być liderem tej ekipy?
- Tak, z racji doświadczenia: mam za sobą udział w młodzieżowym EURO w Polsce, byłem powołany do pierwszej reprezentacji. Postaram się chłopakom pomóc, aby gra wyglądała, jak najlepiej. Będę robił co w mojej mocy, aby drużyna U-21 dawała z siebie wszystko. Ale na zgrupowaniu tej kadry jestem pierwszy raz.
- Trener Czesław Michniewicz zdradził nam, że dzieliłeś się z kolegami wrażeniami z pobytu na wrześniowym zgrupowaniu seniorskiej reprezentacji Polski, opowiadałeś o Robercie Lewandowskim. Imponuje ci kapitan kadry?
- Wiadomo, jaki poziom reprezentuje Robert Lewandowski. To wzór do naśladowania. Futbol tak idzie do przodu, tak się wszystko zmienia i wyrównuje, że ważny jest każdy detal. Trzeba podpatrywać najlepszych. On stosuje dietę, ja również. Uważam, że każdy profesjonalny piłkarz powinien zwracać uwagę na to, jak się odżywia. Jedzenie to nasze paliwo i dzięki temu możemy stać się jeszcze lepszymi zawodnikami.
- Pamiętamy, że twoją pasją jest gotowanie.
- Daje odskocznię od piłki. Praco- i czasochłonne jest przygotowanie risotto, ale liczy się efekt końcowy, bo znakomicie smakuje. W Anglii mieszkam sam, więc muszę sobie radzić. Śniadania i lunch mamy w klubie, ale o obiado-kolacje trzeba samemu zadbać. Czasami wybieram się do restauracji z kolegami, a innym razem sam gotuję. I nie mam z tym problemu, bo umiem to robić.
Zobacz: Premier League: Wrócił stary, dobry Grzegorz Krychowiak
Przeczytaj: Poważny wypadek samochodowy Sergio Aguero. Piłkarz trafił do szpitala!
Sprawdź: Gwiazda Arsenalu żyje jak król. Zobacz dom Mesuta Oezila [ZDJĘCIA i WIDEO]