Krychowiak tradycyjnie już wybiegł w pierwszym składzie West Bromwich Albion i znów pokazał się z bardzo dobrej strony. Do solidnej gry dołożył też cudowną asystę - kilkudziesięciometrowe podanie, po którym Jose Salomón Rondón wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Poza tą akcją polski pomocnik zaliczył jeszcze kilka innych bardzo dobrych podań, był też skuteczny w odbiorze piłki. W efekcie tego lokalny dziennik "Birmingham Mail" dał mu najwyższą notę w zespole (8). Pochwały dla "Krychy" są jak najbardziej uzasadnione, minusem jest natomiast to, że gospodarze dali sobie wyrwać wygraną w ostatnich sekundach, bo drugiego gola stracili w 95. min.
To był czwarty mecz Krychowiaka w Premier League i po raz czwarty Polak zaliczył 90 min. Czyli w WBA dostał dokładnie to, czego mu brakowało w Paryżu - jak najwięcej minut gry.
Z dobrej strony pokazał się też Kamil Grosicki. Polski skrzydłowy wziął udział w rzezi Birmingham, między słupkami którego stał Tomasz Kuszczak. Nasz bramkarz sześć razy wyciągał piłkę z siatki, w tym raz po strzale "Grosika" (trzeci gol w Championship). Hull odniósł bardzo efektowne zwycięstwo, ale całokształt jest dość przygnębiający. Po 11 kolejkach klub Polak zajmuje dopiero 17. miejsce, z 12 pkt, i jeśli tak dalej pójdzie, to marzenia o szybkim powrocie do Premier League będzie trzeba odłożyć. Leonid Słucki, rosyjski trener "Tygrysów", nie ma więc wejścia do angielskiej piłki i coraz bardziej zasadne wydaje się pytanie, na ile szefom klubu wystarczy cierpliwości.
Jeszcze gorsza jest pozycja klubu Kuszczaka. Birmingham uciułał tylko osiem punktów i zajmuje 22. miejsce, trzecie od końca. Polak na początku sezonu był rezerwowym, ale niedawno odzyskał miejsce w składzie.