Milik wpakował piłkę do siatki cztery razy, ale to ostatnie trafienie nie zostało uznane przez sędziego (spalony). Na kolejne gole nie miał już szans, bo po godzinie gry został zmieniony.
- Daj Boże, żeby Arek Milik zaczął tak strzelać w reprezentacji. Bo ostatnio było bardzo słabo – przypomina Tomaszewski. - Pal licho, gdyby nie miał sytuacji, wtedy nadrabiałby asystami czy kluczowymi zagraniami. A on ma sytuacje i ich nie wykorzystuje. W rezultacie podłamuje własny zespół. Ja pamiętam taki mecz na Wembley, kiedy Anglikom mnożyły się niewykorzystane sytuacje, to bramkarz Shilton aż się wściekał. Kulminacyjny moment był wtedy, kiedy Clark strzelał mi rzut karny, to Shilton aż się odwrócił. Nie chciał patrzeć, był psychicznie zdołowany. Taki właśnie wpływ na drużynę mają niewykorzystane okazje – analizuje Tomaszewski.
Hat-trick Arkadiusza Milika w ćwierćfinale Pucharu Włoch
Ciekawostką jest fakt, że ostatnim piłkarzem Juventusu, który ustrzelił hat-tricka w meczu Pucharu Włoch, był legendarny Alessandro del Piero (18 lat temu). Czy po powtórzeniu wyczynu ikony włoskiej piłki Milik może czuć się spokojny o powołanie na mecze barażowe?
- Powinien być powołany do kadry. Ale to samo jak z Zielińskim. Też uważam, że powinien być powołany, ale do rezerwy, bo na jego miejscu w podstawowym składzie jest Szymański. Dlatego Milik tak, ale na ławkę. Problem w tym, że Milik gra jako zawodnik numer 9, a my dziewiątkę już na najbliższe mecze mamy, Roberta Lewandowskiego. Nie wykluczam jednak, że w końcówce decydującego o awansie meczu będziemy grać w przodzie trójką Lewandowski, Milik, Grosicki. Jeśli, tfu tfu, wynik będzie negatywny, to te stare wygi mogą nam pomóc swoim doświadczeniem – uważa Tomaszewski.