Niekiedy można odnieść wrażenie, że w polskiej piłce trudno uniknąć afer. Kolejna z nich wybuchła tuż po odpadnięciu reprezentacji biało-czerwonych z mistrzostw świata w Katarze. Wówczas okazało się, że premier Mateusz Morawiecki miał obiecać zawodnikom premię w wysokości nawet 50 mln zł. Gdy ta informacja ujrzała światło dzienne, kibice i eksperci nie ukrywali złości i zdziwienia tak wysoką nagrodą. Zwłaszcza, że Polacy byli krytykowani za styl.
Jan Tomaszewski grzmi w sprawie Michniewicza. Mowa o wielkim skandalu
Niedawno okazało się, że Czesław Michniewicz miał pominąć PZPN w organizowaniu spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim. Wyjawił to sekretarz generalny PZPN, Łukasz Wachowski w programie Debata+. - Nie wiedzieliśmy o tym spotkaniu. Mówię o tym absolutnie otwarcie, nie wiedzieliśmy. Nie było to awizowane przez biuro PZPN, ani przez biuro prezesa, czy sekretarza. Zostało to ustalone na poziomie sztabu reprezentacji, myślę że selekcjonera i jego najbliższego otoczenia - wyjawił działacz. W programie "Katar Express" do tej wypowiedzi odniósł się były reprezentant Polski, Jan Tomaszewski.
Legendarny bramkarz uważa, że to jeden z największych skandali w rodzimym futbolu. - Jeśli jest prawdą, co mówi sekretarz generalny, że ani prezes, ani związek nie został o tym poinformowany, to jest największy skandal w historii polskiej piłki. Człowiek, czy ludzie odpowiedzialny za to, powinni zostać natychmiast wykluczeni z polskiej piłki. To nie jest drużyna Czesława Michniewicza, to jest drużyna nasza, moja. Musi być gospodarz w postaci prezesa Kuleszy. A jeśli to było tak zorganizowane, to widać celowość w takim działaniu. Od premiowania zawodników jest PZPN, który otrzymuje nagrody z FIFA. I to trzeba dzielić. Rząd polski może uhonorować piłkarzy medalami, ale nie może obiecać czegoś, co jest niezgodne z piłkarstwem zawodowym. Dla mnie to jest magiel - stwierdził Tomaszewski.