W niespełna miesiąc kibice piłki nożnej w Polsce mieli prawdziwą huśtawkę nastrojów. Od wielkiej radości po pokonaniu Arabii Saudyjskiej, przez negatywne komentarze po porażce z Argentyną, aż po frustrację po aferze związanej z premiami obiecanymi przez premiera Mateusza Morawieckiego. Konsekwencją wszystkich negatywnych zdarzeń wokół kadry była decyzja PZPN o zakończeniu współpracy z Czesławem Michniewiczem.
Tomaszewski o decyzji w sprawie Michniewicza. Powiedział to wprost
Jego kontrakt wygasa wraz z ostatnim dniem grudnia i w przyszłym roku reprezentacja Polski będzie miała nowego selekcjonera. Do decyzji PZPN w rozmowie z "Super Expressem" odniósł się legendarny bramkarz polskiej kadry, Jan Tomaszewski. - Byłem przeciwni zatrudnieniu Michniewicza. Nie wyobrażałem sobie, żeby człowiek, który sam zgłosił się do prokuratury, złożył zeznania i nie ujawnił, o czym mówił, był selekcjonerem reprezentacji. Dlatego mówiłem, że to był czarny dzień dla polskiej piłki, bo te sprawy były wyciągane przez zagraniczne media. Do tego doszły premie od premiera, zatargi z dziennikarzami - zaczął Tomaszewski.
- Prezes Kulesza zachował się w pełni profesjonalnie. To rozstanie nastąpiło w bardzo kulturalny sposób, podziękowano selekcjonerowi za pracę - dodał. - Cele zostały faktycznie zrealizowane, ale przecież to samo można było powiedzieć o Jerzym Brzęczku. Wtedy jednak nie było żadnych dywagacji, tylko decyzja została przyjęta z pozytywnym wydźwiękiem - ocenia Tomaszewski.
- W wypadku Michniewicza był duży podział. Jedni mówili, żeby zwolnić, inni żeby go zatrzymać. A reprezentacja powinna łączyć, a nie dzielić. Wydaje mi się, że o braku dalszej współpracy zadecydowały tutaj względy pozasportowe. A konkretnie mówiąc afera z premiami od premiera. Bo wizerunek polskiej piłki był fatalny i zmiany były niezbędne - stwierdził legendarny reprezentant Polski.