Fernando Santos rozpoczął pracę w Polsce od kompromitującej porażki 1:3 z Czechami, po której kibice byli wściekli. Występ Polaków w Pradze był ogromnym rozczarowaniem, jednak na szczęście już trzy dni później pojawiła się szansa na rehabilitację. Biało-Czerwoni ją wykorzystali i wygrali przed własną publicznością 1:0 z Albanią, ale trudno mówić o zdecydowanej poprawie nastrojów. Z pewnością drużyna Santosa zapewniła sobie więcej spokoju przed kolejnym zgrupowaniem, zwłaszcza wobec sensacyjnego remisu Czech z Mołdawią (0:0). Wciąż jest jednak sporo znaków zapytania, a Jan Tomaszewski w specjalnym łączeniu z "Super Expressem" postanowił zadać selekcjonerowi kilka niewygodnych pytań.
Jan Tomaszewski domaga się od Fernando Santosa konkretów. Niewygodne pytania
- Nie będę krytykował Santosa, mam do niego kilka pytań - rozpoczął legendarny bramkarz. - Po pierwsze, panie selekcjonerze, jak to jest możliwe, że Zalewski gra w Romie, jednym z czołowych klubów europejskich, na lewej obronie i pomocy, a tutaj gra na prawym skrzydle? Panie trenerze, jak to jest możliwe, że Kiwior, który chyba w życiu nie grał na lewej obronie, gra tutaj lewego obrońcę? Panie trenerze, jak to jest, że Zieliński, który powinien grać od środka do bramki przeciwnika, gra przy stoperach, zabiera im piłkę, traci tę piłkę i praktycznie nic z tego nie ma? - zwrócił się do portugalskiego trenera 75-latek. Zielińskiemu oberwał się zresztą mocniej.
- On dla mnie grał wczoraj fatalnie i powinien być zmieniony na Szymańskiego w ciągu 25 minut - ocenił Tomaszewski. - To jest, chyba, zastrzegam się, zobaczymy to po meczu z Niemcami i Mołdawią, że trener, wielkiej klasy trener, chce zawodników przyzwyczaić do różnych gier. Że ten gra po lewej, a teraz gra po prawej. Chce im zmieniać pozycje i chce po prostu zrobić z nich zawodników uniwersalnych - podsumował i niejako odpowiedział sobie na własne pytania. Poniżej obejrzysz całą rozmowę z Janem Tomaszewskim po meczu Polska - Albania:
Listen on Spreaker.