Podobnie jak Łukasz Podolski urodził się w Gliwicach. Mając 2 lata, wyjechał z rodzicami do Niemiec (jego dziadek ze strony ojca był Niemcem) i zamieszkał w Kolonii. Obecnie gra w FC Koeln.
- Mogę liczyć na pomoc "Poldiego" - mówi "Super Expressowi" Matuszyk. - On jest w klubie gwiazdą, ale czasami ogląda mecz rezerw, w którym ja gram. Później radzi mi, co poprawić, przeważnie rozmawiamy po polsku.
W Koeln gra jako środkowy pomocnik. Na tej pozycji w klubie występują znakomici Portugalczycy, Manniche i Petit. - Cieszę się, że przy takich piłkarzach mogę się uczyć - skromnie podkreśla Adam.
W przeciwieństwie do Sebastiana Boenischa (kolejnego piłkarza polskiego pochodzenia urodzonego w Gliwicach), Matuszyk nie miał żadnych dylematów, czy wybrać Polskę, czy Niemcy.
- Moje serce zdecydowało, że będę grał dla Polski. Tu się urodziłem, w Polsce mieszka prawie cała rodzina, a w Niemczech, gdzie jestem z rodzicami i bratem, też rozmawiamy po polsku - wyjaśnia.
Rozegrał już 3 mecze w polskiej reprezentacji U-21. - Z każdym dniem czuję się lepiej w polskiej kadrze. Teraz dzielę pokój z Mateuszem Pielachem i jest super - zapewnia "Matu", jak nazwali go koledzy z U-21.
Rodzina ze strony ojca pozostała w Gliwicach, ze strony mamy - mieszka w Kielcach i okolicy. - Co roku przyjeżdżamy do Polski i staramy się u każdego pobyć po 3 dni. Te odwiedziny oraz rozmowy w domu po polsku sprawiają, że mówię poprawną polszczyzną - wyjaśnia.
Adam zapewnia nas, że bardzo zmobilizowały go ciepłe słowa trenera Wałdocha, że widzi w nim kandydata do kadry Franciszka Smudy.
- Nigdy nie odmówię przyjazdu na reprezentację, polscy trenerzy mogą zawsze na mnie liczyć - deklaruje "Matu".