- Do Polski jedziemy po trzy punkty. Musimy wykonać ten ostatni krok. Nie chcemy czekać do ostatniego meczu, choć zdajemy sobie sprawę, że nie zależy do końca od nas - przyznaje piłkarz reprezentacji Czech, Adam Hlozek, przed wyruszeniem do Warszawy. Jeżeli we wspomnianym wyżej meczu w Kiszyniowie mołdawscy gospodarze nie wygrają, Czesi – w razie zwycięstwa na Stadionie Narodowym nad Wisłą – zapewnią sobie bilety na finały EURO 2024.
Jest pewna rzecz, której Czesi przed meczem z Polakami bardzo się obawiają
Hlozek był zawodnikiem podstawowej jedenastki swej narodowej drużyny w meczu w zwycięskim spotkaniu z Polakami w Pradze. Z szacunkiem wypowiada się jednak o rywalach. - To wciąż świetny zespół, ze znakomitymi piłkarzami, którzy grają w wielkich klubach – podkreśla Hlozek. I zaznacza, że jest duży element niepewności, towarzyszący przygotowaniom jego rodaków do warszawskiej konfrontacji. - Trzeba pamiętać, że Polacy mają nowego trenera i pewnie przygotują na nas jakieś niespodzianki - podkreśla skrzydłowy Bayeru Leverkusen.
Z uznaniem Hlozek mówi także o Robercie Lewandowskim, który w minioną niedzielę „odblokował się” po kilkutygodniowym snajperskim milczeniu w LaLidze. - To cały czas jeden z najlepszych napastników na świecie. Udowadnia to co roku, bo zawsze strzela 20 i więcej goli w sezonie. Zatrzymanie go będzie naszym głównym zadaniem – zaznacza 21-letni napastnik.
On sam doskonale zna smak frustracji, wynikającej z braku „armat”. W Bayerze Leverkusen jest w tym sezonie rezerwowym, ostatnią (i jedyną w tych rozgrywkach) Bundesligową bramkę zdobył 2 września. - Wiem, że liczba moich minut nie jest idealna, ale nie mogę mieć o to pretensji. Jesteśmy niepokonani od 17 meczów. Drużyna gra dobrze, wygrywa, więc trudno, żeby trener szukał innych rozwiązań. Zachowuję się jednak w pełni profesjonalnie, trenuję z pełnym zaangażowaniem, żeby pokazać, iż jestem gotowy – zapewnia Hlozek.
Mecz Polska - Czechy rozpocznie się na Stadionie Narodowym w Warszawie w piątek o godz. 20.45. Transmisja w TVP 1 i TVP Sport.