Gabriela Grzywińska w zeszłym roku dołączyła do Zenitu Sankt Petersburg. Została pierwszą Polką w rosyjskiej ekstraklasie kobiet. Była czwartą reprezentantką Polski w Rosji, bowiem w rosyjskich klubach grali również Maciej Rybus, Grzegorz Krychowiak i Sebastian Szymański. Tylko ten pierwszy został w Rosji, jak się okazało – została również Grzywińska. Nawet przedłużyła umowę z Zenitem, tuż przed wybuchem wojny.
Nie uwierzycie, co Zbigniew Boniek powiedział o Piotrze Zielińskim. To wypowiedzieć mógł tylko on
Z początku Nina Patalon wysyłała zaproszenia Grzywińskiej, która w trakcie czerwcowego zgrupowania wystąpiła w meczu z Islandią. Selekcjoner kobiecej kadry była dla niej wyrozumiała, ale we wrześniu piłkarki Zenita już nie powołała. Wtedy tłumaczono to kontuzją mięśnia. W październiku Grzywińską ominął mecz z Argentyną (2:2). Jak ustaliły WP Sportowe Fakty, ta sytuacja się nie zmieni, póki piłkarka nie zmieni klubu.
Grzywińska nie odniosła się do sytuacji, a Zenit korzysta z jej wizerunku, reklamując jej zdjęciem spotkanie z ekipą Rostowa. W Polsce oczywiście cała sytuacja nie przeszła bez echa.
– Kontrakt obowiązuje ją jeszcze przez rok. Gabrysia jest dorosłą, dojrzałą osobą i wszystko od niej zależy. Pora na jej krok w tym całym zamieszaniu i zobaczymy, co się wydarzy – powiedziała Interii Nina Patalon, jednocześnie zaznaczając, że transfery w kobiecym futbolu nie są tak proste, jak w męskim. - Agencja, z którą Gabrysia współpracuje nie ma nadmiaru ofert na jej usługi. Wykupienie Szymańskiego z Rosji do Holandii to nie taka sama sytuacja, jak wykupienie Grzywińskiej gdziekolwiek – mówi Interii.