- Po udanych mistrzostwach Europy naszym kolejnym celem był awans na mistrzostwa świata. Startowaliśmy z pozycji jednego z faworytów w tej grupie. Było trudniej, bo tylko zwycięzca grupy awansował bezpośrednio. Fajna sprawa dla większości nas, bo niewielu z nas było na mistrzostwach świata – powiedział po spotkaniu z Czarnogórą szczęśliwy gracz AS Monaco.
Choć po pierwszej połowie wydawało się, że Polacy łatwo pokonają Czarnogórę (prowadzili już 2:0), to ambitni goście potrafili doprowadzić do remisu. Jednak wówczas biało-czerwoni wrzucili piąty bieg i odjechali rywalom.
- Musieliśmy się sporo namęczyć, nabiegać, bo nikt nam tych punktów za darmo nie oddał. Obydwa mecze, z Armenią i Czarnogórą, kosztowały nas sporo sił. Biorąc pod uwagę całe eliminacje były w nich ciężkie momenty. Jak pierwszy mecz w Kazachstanie, czy spotkanie z Armenią u siebie czy z Danią, gdzie dostaliśmy porządnego klapsa. Cieszy, że wygraliśmy grupę, bo było trudniej niż na mistrzostwach Europy. Zrobiliśmy fajne eliminacje. To wielka sprawa – cieszył się Kamil Glik.