"Super Express": - Rozmawiałeś z nim?
Kamil Grosicki: - Z nim i jego asystentami. Już kilka miesięcy temu, gdy nie szło mi w Sivas i grałem mało, pytali, czy jestem zainteresowany przejściem. Powiedziałem, że tak. Nie jest ważne dla mnie, że zespół zajmuje 15. miejsce w lidze.
Przeczytaj: Martin Kobylański podpisał profesjonalny kontrakt z Werderem: Jestem gotowy na Bundesligę!
- To co stoi jeszcze na przeszkodzie, żeby sfinalizować kontrakt?
- Kluby się dogadały. Teraz za pośrednictwem mojego menedżera rozmawiam z Rizesporze. Pojawiły się komplikacje, ale dziś znów spotykamy się z trenerem Calimbayem. Spór dotyczy wysokości i długości kontraktu. Wciąż jest jednak szansa, że dobijemy targu.
- A była szansa na powrót do Polski?
- Z prezesem Jagiellonii Cezarym Kuleszą mam dobry kontakt i przeprowadziliśmy luźną rozmowę. Prezes wiedział, jakie są moje oczekiwania finansowe. Byłoby raczej niemożliwe dogadanie się w tych kwestiach (w Sivassporze Grosicki zarabiał w granicach 700 tys. euro za sezon - red.).