O zainteresowaniu Evertonu Kamilem Grosickim poinformował na Twitterze dziennikarz i komentator Polsatu Mateusz Borek. Jego zdaniem "The Toffees" oferują Rennes 8 mln euro. I tu pojawia się problem. Ponoć francuski klub chce przynajmniej 10 mln euro za polskiego skrzydłowego. W minionym sezonie Grosicki podpisał nowy kontrakt z ekipą z Ligue 1. Czy przenosiny do Premier League byłyby dla niego dobrym posunięciem? I tak i nie. Z jednej strony liga angielska jest jedną z najlepszych na świecie. "Grosik" miałby okazję grać z największymi gwiazdami światowego futbolu i sprawdzić się na ich tle.
Jednak jest też druga strona medalu. Everton jest jedną wielką niewiadomą. Ma za sobą słaby sezon. Zwolniony został trener Roberto Martinez. Nie wiadomo, jaka przyszłość czeka klub z Goodison Park. Dodatkowo, nowym szkoleniowcem został wybrany Ronald Koeman, który ma na pieńku z innym polskim piłkarzem. Gdy przychodził do Southampton nie widział miejsca w składzie dla Artura Boruca. Wcześniej nasz bramkarz był jednym z najlepszych piłkarzy "Świętych". Obaj panowie rozeszli się w niezgodzie. Ostatnio Boruc ostro skrytykował Koemana w mediach społecznościowych twierdząc, że jest hipokrytą.
Oby ta sytuacja nie miała złego wpływu na ewentualny transfer Grosickiego. Ale skoro Everton teraz wyraża zainteresowanie naszym skrzydłowym, to oznacza aprobatę ze strony Koemana. Tak nam się przynajmniej wydaje, bo w historii piłki nożnej nie raz widzieliśmy sytuacje, w których to klubowi działacze odpowiadali za politykę transferową, zamiast szkoleniowca.