Gdyby nie Lewandowski, Polska nie byłaby zapewne w tak dobrej sytuacji w grupie eliminacyjnej. Tak w spotkaniu z Armenią, jak i poprzednich meczach, dawał kolegom sygnał do ataku. - Pochwały trzeba zacząć od Roberta, który zrobił naprawdę świetną pracę - chwali wracający do reprezentacji Grzegorz Krychowiak, który nie mógł wyjść z podziwu po wspaniałym meczu w wykonaniu „Lewego”.
- Pogratulowałem Robertowi. To, co osiągnął, jest naprawdę fantastycznym wynikiem. Wszyscy wiemy, że będzie to kontynuował, a bramki będą dalej wpadać - podkreślił pomocnik West Bromwich Albion.
Z kolei Wojciech Szczęsny zachwycał się tym, jak Lewandowski wykonuje rzuty wolne. W ten sposób Robert strzelił w Erywaniu dwie pierwsze bramki (druga po rzucie wolnym pośrednim). - Wygraliśmy, bo mamy dobrych zawodników. „Lewy” jak strzela z wolnego to prawie tak, jakby uderzał z karnego. Te same rezultaty - porównuje bramkarz Juventusu. Wtóruje mu Kamil Grosicki: - Jego skuteczność jest niesamowita. Cieszę się, że mam przyjemność grania u jego boku i mieć możliwość asystowania mu. Dzień przed meczem rozmawialiśmy z Robertem i na boisku były efekty. Obaj byliśmy zmobilizowani - podkreśla „Grosik”.
Z kolei Kamil Glik zaznacza, że ciesząc się z rekordu Lewandowskiego należy pamiętać, że ważniejsze jest zwycięstwo z Czarnogórą w niedzielę i udane zakończenie eliminacji. - Wszyscy pomagamy Robertowi w zdobywaniu tych bramek i stwarzamy mu sytuacje ku temu. Jednak obydwa sukcesy nie będą miały znaczenia, jeżeli w niedzielę nie wywalczymy awansu na mundial. Musimy skupić się na niedzielnym meczu, bo zagramy z poważnym przeciwnikiem - twierdzi stoper AS Monaco.
Biało-czerwony walec rozjechał Armenię