Mimo podbitego oka, nie pękał w starciach z Holendrami. Polacy zmazali plamę po 1:6 z Belgią w Brukseli. Mogli przegrać, mogli wygrać, z pewnością dali show w starciu z „Pomarańczowymi” na De Kuip.
– Gdy się prowadzi 2:0 i traci tak szybko gole [na 1:2 i 2:2 – przyp.], to jest niedosyt i złość. Myśl, że można było to inaczej rozegrać i nie tracić goli tak szybko. Gdyby udało nam się dograć ten mecz trochę dłużej bez straty bramki, to można byłoby wygrać. Mieliśmy swoje sytuacje w 1. i 2 połowie. Oczywiście przeciwnicy również. Pod względem sytuacji to był wyrównany mecz. Piłka była po ich stronie, ale patrząc na klasę przeciwnika to normlane – powiedział w rozmowie z TVP Sport Krychowiak.
Skandal przy hymnie Polaków. To nie do pomyślenia, Holendrzy zachowali się fatalnie
Tak grająca reprezentacja Polski, w dodatku bez Roberta Lewandowskiego, zdała trudny egzamin po wspomnianej porażce z Belgią. W Rotterdamie można mówić o metamorfozie „Biało-Czerwonych”.
– Kiedy jest 1:6, to jest złość. Siedziała w nas sportowa złość i chcieliśmy się zrewanżować z dobrym przeciwnikiem. Ten mecz to przykład, ze przez ciężką pracę możemy grać z najlepszymi i stwarzać sytuacje. Trzeba też grać twardo w obronie. Dzięki niej też potem rodzą się sytuacje – mówił „Krycha”, który na gorąco wyjaśnił, dlaczego Holendrzy w drugiej połowie zagrali dużo lepiej niż w pierwszej. – Przeciwnicy zmienili sposób gry. W 1. połowie chcieli szukać zawodników między liniami i to im nie wychodziło. Po przerwie grali piłki za plecy obrońców i stąd padały bramki. Będziemy wyciągać wnioski, aby takich błędów nie popełniać i takich bramek nie tracić – dodał.