Kuszczak zatańczył z "Wilkami"

2009-12-17 5:00

Trwa dobra passa bramkarza reprezentacji Polski. Tomasz Kuszczak (27 l.) już po raz szósty z rzędu w tym zagrał w bramce Manchesteru United. Mistrzowie Anglii wygrali 3:0 z Wolverhampton, a Polak w spotkaniu z "Wilkami" nie puścił gola. Menedżer Manchesteru United Alex Ferguson na dobre zaufał bramkarzowi reprezentacji Polski

- Lubisz grać przeciwko "Wilkom"?

- I to bardzo, bo ostatnio zawsze z nimi wygrywamy. Teraz w lidze angielskiej pokonaliśmy Wolverhampton 3:0, a przecież kilka dni wcześniej nie przestaraszyliśmy się Wilków z Wolfsburga wygrywając na ich boisku 3:1 w Lidze Mistrzów. Można powiedzieć, że Kuszczak zatańczył z wilkami. Tak jak kiedyś Kevin Costner w słynnym filmie.

- Ale w meczu z Wolverhampton w zasadzie byłeś bezrobotny.

- W jednym spotkaniu mam więcej pracy, a w innym mniej. Nie mogłem jednak wstawić w bramkę leżaka i się na nim położyć. Było kilka wrzutek, raz popełniłem błąd, gdy wyszedłem do dośrodkowania i wypuściłem piłkę z rąk. Jednak obyło się bez konsekwencji. Staram sie grać odważnie, nie być przyspawanym do linii bramkowej. Każde wyjście wiąże się z ryzykiem. Premier League to trudna liga dla bramkarzy.

- Rozegrałeś sześć kolejnych meczów w barwach Manchesteru United. Niezła seria...

- Czekałem na tę chwilę trzy lata. Nigdy wcześniej w zespole "Czerwonych Diabłów" nie zdarzyła mi się taka seria. Kiedyś zagrałem w Manchesterze cztery meczu z rzędu, a potem usiadłem na ławce. Teraz gram i chcę, by trwało to jak najdłużej. Chcę przekonać niedowiarków, którzy twierdzili, że nie nadaję się do takiego klubu jak Manchester, że to dla mnie za wysokie progi. Muszę umocnić pozycję, wykazać się w kolejnym spotkaniu refleksem, co jest moim atutem lub wybronić mega trudną sytuację. Przecież jeszcze niedawno nie było mnie w kadrze, bo ktoś tam uznał, że się nie nadaję. Teraz postawił na mnie i trener Ferguson, i trener kadry Franciszek Smuda.

- Niektórzy mówią, że Alex Ferguson stawia na ciebie, bo chce cię sprzedać. Co ty na to?

- Stawia na bramkarza, któremu ufa i który w jego ocenie jest w danym momencie najlepszy. Pokazuję, że potrafię podołać presji i jak wychodzę na mecz to ręce i nogi nie trzesą mi się jak galaretka. Najważniejsza jest dla mnie to, żebym grał regularnie.

- Nie zmartwiła cię deklaracja Fergusona, że w trakcie zimowego okna transferowego nie pozwoli odejść Benowi Fosterowi?

- Dlaczego miałbym się martwić? Latem miałem rozmowę z Fergusonem, bo chciałem odejsć na wypożyczenie. Nie wyraził zgody, bo uraz miał Edwin van der Sar, a trener chce mieć trzech klasowych bramkarzy.

- Jak odbierasz informację, że Manchester przymierza się do kupna nowego bramkarza? Padają takie nazwiska jak Niemiec Manuel Neurer czy Rosjanin Igor Akinfejew.

- Na giełdzie bramkarzy, których miałby kupić mistrza Anglii pojawiło się chyba z 15 nazwisk. Każdy tydzień przynosi nowego kandydata. Mnie to nie interesuje. Po prostu agent reklamuje klienta wspominając o Manchesterze, bo chce mu załatwić angaż w innym klubie. Tak to widzę.

- Wczoraj w klubie miałeś "Christmas Day". Złożyłeś życzenia Fergusonowi lub dałeś bossowi prezent?

- Nie, bo życzenia w Anglii składa się 25 grudnia. Zjedliśmy wspólnie obiad, później były przedstawienia, które przygotowali młodzi piłkarze z klubowej akademii. Było zabawnie. A prezentów nie wręczaliśmy, bo nie ma w zespole takiej tradycji. Najlepszym prezentem są wygrane.

- W piątek wieczorem w Londynie polski bokser Albert Sosnowski walczy z Paolo Vidozem o tytuł mistrza Europy. Wybierzesz się na walkę?

- Jestem fanem boksu i chciałbym obejrzeć to na żywo, ale nie dostanę zgody klubu. Kciuki za rodaka będę jednak trzymał! Mój plan na weekend jest następujący: w piątek wygrywa "Smok", a w sobotę Kuszczak z Manchesterem także w Londynie będzie się cieszył ze zwycięstwa nad Fulham.

Najnowsze