Już w piątek (24 marca) reprezentacja Polski rozegra pierwszy mecz pod wodzą Fernando Santosa. W poniedziałek rozpoczęło się powitalne zgrupowanie Portugalczyka, co stanowi też idealny moment do rozliczenia się z przeszłością. Ostatni raz polscy piłkarze przebywali ze sobą podczas mistrzostw świata, więc nic dziwnego, że tuż przed kolejnym zgrupowaniem kadry powrócił temat afery premiowej. W dużej mierze to ten skandal doprowadził do rozstania z Czesławem Michniewiczem, a kilka miesięcy później na jaw wyszły nowe fakty. Nowe światło na aferę rzucił Łukasz Skorupski, którego wywiad dla "Przeglądu Sportowego" sprawił, że temat premii za wyjście z grupy na zeszłorocznym mundialu wrócił jak bumerang.
Mateusz Borek otwarcie skrytykował Czesława Michniewicza. Nie gryzł się w język
- Wychodzimy z grupy i zamiast się cieszyć, nagle zaczęliśmy kłócić się o tę premię. Ci mają mieć tyle, inni tyle. Ale to tak się kłóciliśmy, że nie gadaliśmy z pewnymi zawodnikami - powiedział bramkarz reprezentacji Polski. Jego słowa mocno wziął do siebie m.in. Mateusz Borek, który wcześniej był raczej stonowany jeżeli chodzi o krytykę Michniewicza. Po wypowiedzi Skorupskiego zmieniło się to w mgnieniu oka.
- Jestem zażenowany. To wszystko, co mówił nam Czesław Michniewicz, że pięć minut rozmawiano o premiach, to na bazie tego wywiadu okazało się, że to fotomontaż i "pic na wodę" - stwierdził komentator TVP Sport na antenie Kanału Sportowego. - Okazuje się, że była poważna dyskusja, a nawet kłótnia, że piłkarze zaczęli się między sobą liczyć. Łukasz Skorupski bardzo analitycznie to nam wszystko przekazał - dodał popularny dziennikarz. Era Michniewicza zakończyła się jednak wraz z końcem 2022 r., a przed Biało-Czerwonymi nowe otwarcie pod wodzą Santosa: