Mecz z Ekwadorem zaczął się od obiecującej akcji biało-czerwonych w 14. min, kiedy debiutant Wołąkiewicz palnął w poprzeczkę bramki Banguery. Zaostrzył garstce kibiców apetyt, ale potem był długi post. Franciszek Smuda kipiał za linią ze złości. Krzyczał: - Nie tak!!! I było nie tak.
Od nieistniejącego ataku, bo Lewandowski wracał po piłkę aż na własną połowę, przez chaotycznie budującą akcję drugą linię, aż po wolną w reakcjach obronę. Efektem tej kopaniny był gol dla Ekwadoru zdobyty w 32. min przez Beniteza.
Obraz gry zmienił się po przerwie, ale dzięki... prezentom od rywali. Podanie od ekwadorskiego obrońcy pozwoliło wyrównać na 1:1 Smolarkowi, a błąd innego Ekwadorczyka dał szansę strzału Obraniakowi na 2:1. Radość z prowadzenia nie trwała długo, bo po chwili Benitez wyrównał na 2:2.
W porównaniu z meczem z USA w Chicago drużyna Smudy zrobiła krok do tyłu. Kiedy ruszy do przodu?
Polska - Ekwador 2:2
Bramki: 0:1 Benitez 32. min, 1:1 Smolarek 61. min, 2:1 Obraniak 70. min, 2:2 Benitez 78. min.
Polska: Tytoń - Piszczek( Jedrzejczyk), Glik, Żewłakow , Ł. Mierzejewski - Wołąkiewicz, Murawski, A. Mierzejewski (Majewski), Obraniak - Smolarek (Grosicki), Lewandowski.
Ekwador: Banguera - Checa, Campos, Paredes, Noboa - Minda, Arroyo, Ayovi, Saritama - Benitez, Guerron.
Mecz towarzyski