- Moim celem i marzeniem jest awans z Herthą do Bundesligi – mówi Karbownik, z którym rozmawialiśmy po meczu z Herthy z Holstein Kiel (2:2), w którym berlińczycy wypuścili zwycięstwo z rąk po golu w doliczonym czasie gry z rzutu karnego.
„Super Express”: - Wygrana mogła was przybliżyć do czołówki tabeli i walki o awans.
Michał Karbownik: - Tak, tym bardziej szkoda straty dwóch punków, ale walczymy dalej. Ta liga jest tak wyrównana i nieprzewidywalna, że każdy może wygrać z każdym. Najważniejsze jest złapać serię i szybko można być u góry tabeli.
- W Niemczech znalazł pan swoje miejsce i ligę, po niezbyt udanych wojażach w Anglii i Grecji?
- Czuję się tutaj bardzo dobrze. Drugi sezon z rzędu występuję w 2. Bundeslidze i bardzo chciałbym z Herthą awansować do pierwszej. Zarówno klub z taką tradycją, jak i to miasto potrzebują Bundesligi. Będziemy robić wszystko, żeby Hertha jak najszybciej do niej wróciła.
- No i jeszcze jedno zadanie przed panem - przełamać złą passę Polaków w Hercie. Nie poradzili sobie w niej tak dobrzy piłkarze, jak Artur Wichniarek czy Krzysztof Piątek.
- To prawda, ale to już historia. Nie patrzę na innych, ale na siebie. Muszę pokazać się z jak najlepszej strony i prowadzić Herthę do zwycięstw. Najważniejsze jest, żebym grał jak najwięcej i udaje mi się utrzymać miejsce w składzie. Konkurencja jest dosyć duża i cały czas muszę się mieć na baczności.
- W reprezentacji Polski ostatni raz zagrał pan w marcu ubiegłego roku przeciwko Czechom, kiedy po fatalnym początku przegraliśmy 1:3. Czuł się pan kozłem ofiarnym tamtego meczu, bo w żadnym następnym pan już nie zagrał?
- Nie był to mój udany mecz, ale i całej drużyny. Jest więc zrozumiałe, że zabrakło powołań na kolejne mecze. Muszę w klubie prezentować się dobrze. Wychodzę z takiego założenia, że jeśli chcę grać w reprezentacji, to muszę być jednym z najlepszych piłkarzy w całej 2. Bundeslidze.
- Czy sztab trenera Probierza kontaktował się z panem?
- Jak na razie nie. Jest moim marzeniem, żeby grać w drużynie narodowej i zrobię wszystko, żeby w niej być.
- Tym bardziej, że finały Euro w Niemczech, a jeśli na nie pojedziemy, to jeden z meczów grupowych zagramy na stadionie na którym gra Hertha.
- No tak, jednak za wcześnie o tym mówić. Byłoby to najlepsze dla mnie znaleźć się w kadrze, ale czas pokaże jak to się potoczy. W Niemczech zadomowiłem się dobrze, coraz lepiej radzę sobie z językiem. Dużo rozumiem, staram się rozmawiać. Dodatkową zaletą jest to, że Berlin leży blisko Polski, więc mogę w miarę często przyjechać do kraju.
- Na mecze byłego klubu czyli Legii również?
- Na jednym udało mi się być ale, że Legia gra również w weekendy to za bardzo nie jest to możliwe.