Gdy ze szczupłego, pełnego pasji piłkarza...
Było, minęło, pozostało w pamięci, dokładnie jak w tytule wspomnieniowej książki nieodżałowanego Tadeusza Olszańskiego, zmarłego niedawno piewcy olimpizmu, wybitnego tłumacza literatury węgierskiej. Nikt tak jak on nie przełożył na polski kultowych „Chłopców z Placu Broni” Ferenca Molnara choć brało się za to wielu translatorów. Tadeusz w grobie się przewraca po tym, co z odwieczną przyjaźnią polsko-węgierską uczynił premier Viktor Orban. Chwaliłem go kiedyś za sportową pasję, ciekawe reformy nauczania wf w szkole, inwestowanie w młodzież. Gdy ze szczupłego, pełnego pasji piłkarza Orban zmienił się w opasłego dziada o marsowym obliczu, czar prysł. Azyl dla polskiego urzędnika z drugiego szeregu oskarżonego o przestępstwa to potwarz dla tak szlachetnych ludzi jak Olszański. Boglarczyków czyli Polaków, którym prawi Węgrzy ratowali życie umożliwiając ucieczkę przed hitlerowcami nad Balaton.
Reprezentacja powinna grać czwórką a nie trójką obrońców...
Złoty medal olimpijski dla Polski jest jak diament w popiele, za to w mało jeszcze znanym, frapującym jujitsu brazylijskim mamy asa nad asy. To Adam Wardziński, gwiazda dyscypliny będącej połączeniem zapasów, judo i jujitsu. Świetny sport dla prawdziwych mężczyzn, polecam! Jak co roku przed Gwiazdką spotkałem się z kwiatem Trójmiejskich trenerów, by pogadać o polskim futbolu. Józef Gładysz, Michał Globisz, Lech Kulwicki i Jerzy Jastrzębowski wspomagani przez profesora Janusza Czerwińskiego, guru polskiego szczypiorniaka, dowodzili, że nasza reprezentacja powinna grać czwórką a nie trójką obrońców. Nawet jeśli taki styl trąci nieco myszką. Sęk w tym, że do dobrej taktyki potrzebni są dobrzy wykonawcy a defensorów klasy Żmudy, Gorgonia, Musiała i Szymanowskiego na horyzoncie nie widać. Gdy brak materiału na marynarkę, trzeba chodzić w kamizelce.
- Józef Gładysz, Michał Globisz, Lech Kulwicki i Jerzy Jastrzębowski wspomagani przez profesora Janusza Czerwińskiego, guru polskiego szczypiorniaka, dowodzili, że nasza reprezentacja powinna grać czwórką a nie trójką obrońców. Nawet jeśli taki styl trąci nieco myszką. Sęk w tym, że do dobrej taktyki potrzebni są dobrzy wykonawcy a defensorów klasy Żmudy, Gorgonia, Musiała i Szymanowskiego na horyzoncie nie widać. Gdy brak materiału na marynarkę, trzeba chodzić w kamizelce - napisał Michał Listkiewicz w felietonie "Miś z okienka".
Gmoch był też pieszczochem ówczesnej władzy
Bajkopisarstwo długo omijało dziennikarstwo sportowe, ale ostatnio i tu trafiło. Przeczytałem, że trener Jacek Gmoch wyjechał do Grecji uciekając przed reżimem PRL. Prawie jak Marcin Romanowski przed reżimem Tuska. Śmiać się czy płakać? Gmoch był trenerem wybitnym, to nie podlega dyskusji. Ale był też pieszczochem ówczesnej władzy skrytym pod parasolem trzymanym przez Zdzisława Żandarowskiego, wysokiej rangi politruka partyjnego, członka KC PZPR. Gmocha nie wolno było krytykować, dostęp do niego mieli dziennikarze koncesjonowani przez władze. Po co więc zmyślać? Szczególnie. gdy robi to dziennikarz o uznanym dorobku.
Z tej masy wykluli się mistrzowie śnieżnego toru
Zaczęła się zima, może wreszcie pomrozi i pośnieży? Kiedyś jazda na sankach była ulubioną zabawą dzieci młodszych i starszych. Ja najbardziej lubiłem zjeżdżać „na śledzia” czyli plecami do góry. Gdy zabrakło sanek, siadało się na tornister, kawał tektury albo pruło w dół na butach. Z tej masy wykluli się mistrzowie śnieżnego toru, Barbara Piecha, Jerzy Wojnar, Lucjan Kudzia - gwiazdy światowego formatu. To już odległa przeszłość, dziś marne szanse na sukcesy skoro w Polsce nie ma ani jednego toru saneczkowego. Polscy saneczkarze muszą trenować... na Łotwie, to najbliżej.
Niech wśród wielu miłych zdarzeń będą sukcesy polskich sportowców
To już ostatni „Miś” w tym roku, jak od lat składam Czytelnikom życzenia zdrowia i wszelkiej pomyślności. Niech wśród wielu miłych zdarzeń będą sukcesy polskich sportowców. To ważne dla naszego samopoczucia, a ono pomaga żyć zdrowo i szczęśliwie.
Ryoya Morishita największym wygranym w Legii? To tym czarował japoński samuraj, słuszna ocena?