Michał Probierz poszedł w ślady jednego z poprzedników, konkretnie Pawła Janasa. To było 20 lat temu, a ja w roli prezesa PZPN o powołaniach dowiedziałem się ostatni, z telewizji. Zupełnie jak zdradzany mąż. Bardziej mnie to zabolało niż wkurzyło, z selekcjonerem byłem w koleżeńskich relacjach. Cezary Kulesza to jednak twardszy niż ja zawodnik i pewnie parę ostrych zdań padło. Jeżeli fajnie zagramy w Niemczech, to nikt do tematu pola golfowego nie wróci, a ta piękna gra zyska tylko nowych zwolenników.
Źle się bawi Hubert Hurkacz, tej klasy zawodnikowi nie uchodzi grubiańskie zachowanie w stosunku do korpulentnej pani sędzi na Roland Garros. Proponowanie rywalowi by zmienić arbitra to zupełna nowość w sporcie i oznaka frustracji. Najdziwniejsze, że nielubiana przez Hurkacza pani podejmowała dobre decyzje, a rywal był bardzo zdziwiony reakcją przyjaciela z Polski. Lubię oglądać grę Grigora Dimitrowa. Bułgar łączy finezję z mądrą taktyką, co w siłowym dziś tenisie wyróżnia go z tłumu.
Przyzwyczailiśmy się do sportu bez Rosjan, nic złego się nie dzieje. Emocje i poziom jak przed zbrodniczą napaścią Putina na Ukrainę, a kasa się zgadza także bez judaszowych srebrników Gazpromu. Co prawda federacje boksu, tenisa i szermierki coś tam kombinują, zapraszają ruskich do rywalizacji, ale to margines. Nie ma państw niezastąpionych, otwiera się szansa dla innych. Są jednakowoż niezastąpieni artyści, twórcy wiekopomnych dzieł i szlagierów. Potwierdziło się to na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Poziom był przeciętny mimo nowych szat a w kabaretonie niektóre dowcipy były na poziomie gry polskiej reprezentacji piłkarskiej w Mołdawii. Są artyści, których lepiej nie naśladować, by nie narazić się na śmieszność. Marek Grechuta i Czesław Niemen na pewno do takich należą. Próba śpiewania w ich stylu kończy się tak jak na meczu szóstej ligi na Warmii. Po spotkaniu trener gospodarzy wyżalił mi się, że "wszyscy oni Maradony, a wynik pięć do zera w plecy, taka ich mać". Byli odważni próbujący "grać Deyną, Lubańskim lub Bońkiem", ale zamiast braw żegnał ich rechot kibiców.
Jakub Piotrowski o odpowiedzialności za reprezentację i nadziejach na EURO. To zaskoczyło kadrowicza
Mieszkam w Gdyni, żal mi Arki, która zaprzepaściła awans do Ekstraklasy w stylu kolarza wchłoniętego przez peleton tuż przed metą. Gdyby żył i grał Janusz Kupcewicz, to załatwiłby sprawę sam, jak kiedyś w meczu z Francją dający nam medal mundialu. Fajnie jednak, że awansował Motor. Lublin czekał na powrót do elity ponad 30 lat, kilka pokoleń kibiców znad Bystrzycy nie wiedziało, że tuzy ekstraklasy jechały do miasta Singera, Hołdysa i Łazuki ze strachem w oczach. Motorem rządzi Zbigniew Jakubas, jeden z najbogatszych Polaków, człek o wielkiej kulturze osobistej, wiedzy i charyzmie. Okazuje się, że te cechy przydatne są także w sporcie, prezesi w stylu postaci granych genialnie przez Mariusza Dmochowskiego, Jana Englerta, Andrzeja Zaorskiego i Zdzisława Wardejna w "Piłkarskim pokerze" to już gatunek endemiczny. Jeden z takich skacze z klubu do klubu niczym bohater filmu "Poszukiwany, poszukiwana", który był z zawodu dyrektorem. Gdy klub spada do niższej ligi, facet znika i oferuje swój nieprzeciętny talent organizacyjny kolejnym frajerom. Oby poznał się na nim właściciel beniaminka z Lublina, bo pewnie gagatek i tam zarzuci sieci.
Arkadiusz Milik zbawi reprezentację Polski? "Musi pokazać, że warto na niego stawiać"
Inne obyczaje panują od 15 już lat w Fundacji Kazimierza Górskiego. Na jubileuszu oprócz rodziny wybitnego trenera, jego wychowanków i przyjaciół byli prezydent Aleksander Kwaśniewski, minister Sławomir Nitras i prezes PZPN Cezary Kulesza. Najlepszy to dowód, że sport łączy, a pamięć o Trenerze Tysiąclecia łączy szczególnie.