Ernest Pol najlepiej grał "po setce", czasami dolewanej do zupy przez zaprzyjaźnionego kelnera, aby trener się nie zorientował. Stanisław Marusarz wypijał przed skokiem kieliszek koniaku dla kurażu, a strzelcy i łucznicy też chłonęli procenty, aby ręka była pewniejsza. Alkohol jest dla ludzi, o ile spożywa się go w odpowiednim czasie, miejscu, ilości i towarzystwie. Nie sądze, aby Peszko złamał tę zasadę.
Byłem jednym z ośmiu (!) widzów meczu Młodej Ekstraklasy. Na boisku snuło się kilku trzydziestolatków i paru cudzoziemców. Chwalone kiedyś rozgrywki przerodziły się we własną karykaturę i czas najwyższy zmienić ich formułę.