Teraz jednak debatę zdominował alkoholowy wybryk czterech głuptasów przed juniorskim mundialem w Indonezji. Szkoda wielka, to jest(był?) świetny zespół doskonale prowadzony przez trenera Marcina Włodarskiego. Nie było innego wyjścia niż relegowanie amatorów mocnych trunków i wrażeń do kraju. PZPN zachował się jak należy. Tyle tylko, że wszystko to już było, podobne skandaliki podrasowane na skandale zdarzały się od zawsze, nie tylko w Polsce.
Zbigniew Boniek powinien pamiętać aferę na Okęciu i zniszczenie kariery trenerskiej człowieka o gołębim sercu Ryszarda Kuleszy. To on wziął na siebie odpowiedzialność za głupotę panów piłkarzy i nigdy się z tej traumy nie podniósł. Żaden z tamtych balangowiczów nie pojawił się na pogrzebie trenera, choć powinni. Bezmyślność zawodników dotknęła też innego wybitnego szkoleniowca Michała Globisza. Złoty medal ME nastolatków zblakł w cieniu afery z seksem w tle. Potem winowajcy wyrośli na porządnych ludzi, a po latach wzruszająco podziękowali trenerowi finansując koszty jego operacji. Nawet legendarny Kazimierz Górski borykał się z ciągotkami podopiecznych do nocnych wypraw na piwo, akurat odsunięcie od gry Adama Musiała dało pozytywnego kopa drużynie i Adamowi. Za rok minie pół wieku od największego sukcesu w historii. Trenerowi Włodarskiemu życzę powtórki z Górskiego.
Dużo większą aferą jest arogancja i głupota światowych władz kobiecego tenisa. WTA traktuje wybitne zawodniczki jak woltyżerki z cyrku objazdowego, zmusza do gry w ekstremalnie niekorzystnych warunkach, wybiera im nawet kolor sukni na uroczystość otwarcia. Fajnie, że Iga Świątek zagrała im na nosie i ubrała się na czerwono, choć kazali na biało. Ci ludzie są jak managerowie młodych piłkarzy. Chciwi, bezczelni, aroganccy. Bardzo chciałbym poznać nazwiska panów "opiekujących się" czwórką balującą na Bali, a jeszcze bardziej ich poglądy na wychowanie młodych ludzi. Jeden menago zwiał do Hiszpanii, ale ostatnio znów zarzuca sieci w Polsce, inny udaje, że nie ma nic wspólnego z własną żoną i synem, więc przepisów związkowych nie łamie. Temu szemranemu towarzystwu zawdzięczamy także to, co stało się w Indonezji.