- Ciężka praca, a także wsparcie kibiców i trenera zaprocentowały. Sprawiły, że czuję się coraz lepiej i czerpię radość z samego przebywania na boisku - powiedział Mila na antenie radia TokSport.
Pomocnik Śląska nabrał wiatru w żagle, a niektórzy komentatorzy widzą dla niego miejsce w układance Franciszka Smudy. - Gra dla reprezentacji Polski jest dla mnie priorytetem. Sytuacja jest klarowana: jeśli dostanę powołanie, z przyjemnością je przyjmę - stwierdził Mila. - Zrobię wszystko, by trener Smuda mnie zauważył, ale jeśli powie, że w jego zespole nie ma dla mnie miejsca, nie będę z tego robił tragedii. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy selekcjoner może mieć swoją wizję zespołu. Sebastian Mila wcale nie musi do niej pasować. Jestem na tyle dorosłym, doświadczonym i odpowiedzialnym piłkarzem, że wiem o tym doskonale. Postaram się więc po prostu sprawiać swoją grą przyjemność sobie i kibicom - powiedział.
Mila ma za sobą występy w Austrii i Norwegii. Sam przyznaje, że w Valerendze Oslo stracił radość z gry. W Śląsku ją odzyskał, ale kolejnego transferu do innej ligi nie wyklucza. - Ostatnio działo się tak wiele, że nie myślałem na temat mojej przyszłości. Chyba jednak wyjazd za granicę ciągle siedzi gdzieś z tyłu głowy. Chciałbym coś sobie udowodnić i może odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście byłem taki słaby? - pytał na antenie radia.
- Skandynawia odpada? Zgadzam się! A Bundesliga? Byłaby wyśmienita! Niesamowicie jest grać w takich ligach jak niemiecka, włoska, angielska, hiszpańska czy francuska. Ciężko się tam dostać, ale dobry trening, zaangażowanie i radość z gry mogą pomóc - zakończył Sebastian Mila.
Mila: Powołanie przyjmę z przyjemnością
- Reprezentacja? Jeśli nie dostanę już powołania, tragedii nie będzie. Transfer za granicę? Ten pomysł nadal chodzi mi po głowie - mówi Sebastian Mila (27 l.), który rozkręca się z meczu na mecz. W dwóch ostatnich kolejkach zdobył dwie bramki.