Na szczęście obrażał bramkarz

2010-11-03 1:52

To wielkie szczęście, że Franciszka Smudę nazwał Dyzmą bramkarz Artur Boruc. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby selekcjonera obraził któryś z obrońców.

Dla Boruca – choć jest najlepszy – zastępstwo znaleźć nie trudno, przy ogólnym kryzysie w polskim futbolu golkiperów nam obrodziło. Jest Kuszczak i Fabiański, Tytoń i Szczęsny – że tylko o „zagraniczny” wspomnę. Będzie kim zatkać dziurę po Arturze.

Prawdziwe nieszczęście mogło by się stać, gdyby trenera obraził np. któryś z defensorów. Po kontuzji Boenischa, który urodził się z nazwiskiem Pniowski, ale ojciec mu je zmienił na bardziej niemieckie, Franzowi zostało do dyspozycji  trzech obrońców, a tak naprawdę to dwóch, bo na Żewłakowa też jest  obrażony.

Przeczytaj koniecznie: Mistrz Polski zarobi fortunę

Obserwatorzy wróżą, że nad 69. drużyną globu wisi jeszcze jeden kryzys, językowy. Grozi nam, że zawodnicy występujący w Niemczech będą się słabo porozumiewać z tymi grającymi we Francji. Ale jest szansa, że się  jakoś dogadają po angielsku.

Przyda się przed meczem z Wybrzeżem Kości Słoniowej (19. wg FIFA), które, mimo przepastnej różnicy w rankingowej pozycji, zgodziło się polską drużynę łaskawie przetestować. Na Wybrzeżu mówi się po francusku, więc łatwo naszej taktyki nie rozszyfrują.

Najnowsze