Franciszek Smuda zmarł w wieku 76 lat w niedzielę, 18 sierpnia. Cztery dni później w czwartek odbył się jego pogrzeb na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Legendarny trener m.in. Widzewa Łódź i reprezentacji Polski przegrał walkę z białaczką. Nie pomógł mu przeszczep szpiku kostnego, który przeszedł kilka tygodni wcześniej. Niedługo później w stanie krytycznym trafił do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowia, a prognozy lekarzy pogarszały się z godziny na godzinę. Śmierć Smudy wstrząsnęła polską piłką i nie tylko. Na jego pogrzebie pojawiły się tłumy. Wśród żałobników byli m.in. Jakub Błaszczykowski, Kamil Glik, Andrzej Strejlau czy Marcin Daniec. Były selekcjoner reprezentacji został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Odebrała go żona szkoleniowca, Małgorzata Drewniak-Smuda, która później wygłosiła wzruszającą przemowę.
Wzruszające słowa żony Franciszka Smudy nad trumną męża
- Przemowy nie były nigdy moją silną stroną i w tym chyba z Frankiem byliśmy do siebie podobni. Dzisiaj jest wyjątkowo trudno, ale spróbuję. Chciałam osobiście, w imieniu moim i całej rodziny, podziękować wszystkim za tak liczne przybycie i towarzyszenie mojemu mężowi w jego ostatniej ziemskiej drodze - rozpoczęła z trudem wdowa po Smudzie.
- Nie sposób wymienić tu wszystkich z osobna i podziękować, więc nawet nie będę próbować tego robić, wybaczcie. Wiele razy było już powiedziane, że piłka nożna to była prawdziwa pasja i wielka, jeśli nie największa, miłość mojego męża. Dlatego myślę, że byłby szczęśliwy i dumny, gdyby mógł słyszeć to wszystko, co w ostatnich dniach zostało na jego temat powiedziane lub napisane - kontynuowała.
Niedawno rozegrał swój ostatni, najważniejszy i najdłuższy mecz. I zrobił to tak, jak robił całe życie. Z odwagą, z uporem, determinacją, z godnością, z wielką wolą walki i również z wielką wiarą w zwycięstwo. Aż do ostatnich chwil, aż do ostatniego gwizdka
Przemowa pani Małgorzaty wywołała wzruszenie u wielu osób. Na sam koniec krótko zwróciła się do zmarłego męża: "Franiu, żegnaj".
Listen on Spreaker.