"Super Express": - Jak na Ukrainie odebrano dwie wygrane po 1:0 z Cyprem i Ukrainą?
- Są zwycięstwa, ale euforii z tych triumfów nie ma. Bo te spotkania pokazały, że w tej chwili jeszcze nie wszystko w grze kadry jest super. Jednak krytykowanie w tym momencie nie ma sensu, bo zagraliśmy bez kilku graczy. Ważne, żeby forma była na EURO.
- Ukraina to najgroźniejszy konkurent Polski w walce o wyjście z grupy?
- Mam wrażenie, że to Polacy są pod większą presją niż my. Bo wszyscy patrzą na was przez pryzmat Lewandowskiego. Macie więcej do stracenia. Gdyby zamiast Irlandii Północnej w tej grupie znalazła się Rosja to rywalizacja byłaby zacięta. Sytuacja polityczna naszego kraju sprawia, że na EURO cała Ukraina będzie zjednoczona. W finałach ważne jest, aby robić krok po kroku, czyli jak mówimy po ukraińsku "kurczaczek po ziarenku". Bo najpierw trzeba zjeść jedno ziarno, a dopiero potem kolejne.
- Obecna kadra Ukrainy jest silniejsza od tej z eliminacji MŚ 2014, gdy dwukrotnie wygrała z Polską?
- Na pewno polski zespół bardzo się zmienił, u nas kadrowo jest niemal to samo. W Warszawie wygraliśmy 3:1. Podobał mi się styl naszego zespołu. Bo zagraliśmy z wami bardzo agresywnie. Myślę, że to jest właśnie sposób na Polaków. W środku pola mamy dobrych zawodników. U was z walki słynie Krychowiak. U nas takim nieustępliwym graczem jest Taras Stepanenko. Najbardziej uniwersalny jest za to Rusłan Rotan, który może zagrać jako rozgrywający lub jako defensywny pomocnik. Po ostatnim meczach
niektórzy na emeryturę wysyłają za to Anatolija Tymoszczuka, który jest rekordzistą Ukrainy pod względem liczby występów. Zagrał 142 razy. W mojej ocenie pojedzie na EURO, choć już tylko w roli rezerwowego.
- Co pokaże Ukraina w finałach?
- Nikt nie będzie wymagał od nas pięknego futbolu. Nie będziemy grać, jak Brazylia, a więc dominować pod względem posiadania piłki. Zagramy ostrożnie, na zero z tyłu, bo u trenera Mychajło Fomenki ważna jest dyscyplina. W eliminacjach straciliśmy tylko cztery gole. W każdym razie nasza linia obrony jest bardzo mocna, może nawet silniejsza od polskiej, bo złożona z graczy Szachtara, Dynama czy Dnipro. Każdy z obrońców jest doświadczony, bo regularnie gra w Lidze Mistrzów.
- Jarmolenko i Konoplianka to największe gwiazdy zespołu?
- U trenera Fomenki liczy się zespół. To jest nasza największa siła. Polska ma dobrych skrzydłowych, ale nasz duet to także gracze z najwyższej półki. Na ich kreatywność, błyskotliwość i technikę liczymy w finałach.
- W meczu z Cyprem zadebiutował Artem Putiwcew, obrońca Termaliki Nieciecza. Pojedzie na EURO?
- W Polsce jest od dwóch miesięcy, a mimo to szybko został zauważony przez selekcjonera, który wysłał mu powołanie, bo z różnych względów wypadli mu ze składu m.in. Czaczeridi czy Rakickij. W pierwszej połowie zagrał dobrze, a po przerwie, jak sam przyznał, i jemu przytrafiły się błędy. Debiut w kadrze zaliczył, a teraz ma dwa miesiące, aby pokazać selekcjonerowi, że warto zabrać go do Francji. Konkurentów w defensywie ma topowych.
Zobacz: Tomasz Hajto: Na sto meczów z Niemcami wygramy dwa [TYLKO U NAS]
- Wystarczyło, że napastnik Jewhen Selezniow podpisał kontrakt z Kubaniem Krasnodar i na Ukrainie traktowany jest jak zdrajca. Czy wyjeżdżając do Rosji zamknął sobie drogę do reprezentacji?
- Wygląda, że tak, bo ostatnio nie otrzymał powołania. Widocznie wyjeżdżając do Rosji uznał, że mu się to opłaca, a po latach nikt nie będzie o tym pamiętał. Nie zaglądam mu do portfela, nie osądzam go. Piłka nożna to nasz zawód i każdy chce zarobić. Jak będzie strzelał gole to nie chce mi się wierzyć, że selekcjoner po niego nie sięgnie. Żaden trener nie zrezygnuje ze skutecznego napastnika. Ale w podobnej sytuacji co Selezniow jest Marko Dević, napastnik Rubina Kazań. Jego też nie ma w
kadrze.
- Przez lata wizytówką Ukrainy był Andrij Szewczenko. Są jego następcy?
- Kiedyś każdy oczekiwał, że sam będzie wygrywał mecze dla Ukrainy. Teraz Szewczenko będzie pomagał kadrze jako asystent. Przyda się nam jego doświadczenie. Rośnie nowe pokolenie, jak na przykład 20-letni Wiktor Kowalenko. To odkrycie trenera Mircei Lucescu, który lubi stawiać na młodych graczy. Pomocnik Szachtara zagrał z Walią.
- Kto zamiast Selezniowa wypełni lukę w ataku?
- Będzie nim Romam Zozulja. Wraca po kontuzji. Podoba mi się jego charakter. On zawsze walczy. Jest wychowankiem Dynama, ale w tym klubie nie dostał szansy. W Kijowie żałują, że pozwolili mu odejść do Dnipro, gdzie się rozwinął. Przed trzema laty strzelił gola Polakom w Warszawie.
- Na koniec pytanie o sytuację Górnika. Co się z wami dzieje?
- W końcu musimy przerwać tę serię meczów bez wygranej w rundzie rewanżowej. To jest jakiś koszmarny sen. Jesteśmy na samym dnie, ale jeszcze nie wszystko stracone. W tych 9 meczach gramy o życie!