Polska kadra U-19 po raz ostatni przebiła się przez eliminacje ME w roku 2004 – tym samym, w którym na świat przychodzili obecni podopieczni Marcina Brosza. O jej sile stanowili wówczas m.in. Łukasz Fabiański, Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek. Każdy z nich napisał. przepiękną kartę w dziejach rodzimej piłki. Ich następcy też nie kryją się ze swymi oczekiwaniami, ambicjami, nadziejami.
- Bardzo wierzę, że zagram w przyszłości w „dorosłej” reprezentacji. Może jeszcze za kadencji Fernando Santosa? - zastanawiał się w rozmowie z nami Oliwier Zych. Jego przygoda z piłką jest potwierdzeniem tezy, że to pokolenie jest otwarte na świat, mocno łaknące sukcesów i świadome drogi wiodącej do nich. - „Od zawsze” moim marzeniem była gra w Premier League. Doszliśmy z mamą do wniosku, że kiedy tylko będzie szansa wyjazdu do Anglii – a było to możliwe w wieku 16 lat – zrobimy wszystko, by tak się stało – dodaje golkiper, który od trzech lat mozolnie próbuje przebić się w szeregach Aston Villi.
Dziewiętnastolatkowie czują w sobie moc przed finałami ME. „Trzeba jechać jak po swoje”
Nie on jeden demonstruje wielką wiarę w umiejętności własne i całej drużyny. Kiedy przed marcowym turniejem kwalifikacyjnym, w którym Biało-Czerwoni potykać się mieli m.in. z wicemistrzami Europy, Izraelczykami, pytaliśmy ich o prognozy, odpowiedź była jednoznaczna. „Wychodzimy z pierwszego miejsca i jedziemy na finały” – zadeklarował wtedy wspomniany na wstępie Kacper Urbański. W kontekście maltańskiej gry o medale pomocnik Bologny też nie traci rezonu. - Trzeba jechać jak po swoje. Gdybym powiedział, że będzie trudno, nie byłoby po co grać – dodaje z szerokim uśmiechem.
Ale zadanie jest trudne, bo poza gospodarzami (6.07., 21.15 – TVP Sport), których w lutym nasi pokonali 5:1, grupowymi rywalami Biało-Czerwonych będą Portugalczycy (3.07., 18.00 – TVP Sport) i Włosi (9.07., 18.00 – TVP Sport). Ale z tonu nikt nie spuszcza, a selekcjoner nastrojów podopiecznych tonować nie zamierza. - Zostało siedem najlepszych zespołów w Europie plus gospodarze – przypomniał Marcin Brosz w rozmowie z serwisem „Łączy nas piłka”. - To taki etap rozgrywek, na który jedzie się uzyskiwać konkretne wyniki. Na Maltę jedziemy powalczyć o medale; o to, co najcenniejsze w tym roczniku w Europie – zadeklarował selekcjoner naszych dziewiętnastolatków.
Jego podopiecznym życzyć trzeba przynajmniej takiego sukcesu, jaki w maju stał się udziałem polskiej kadry U-17, która wywalczył „brąz”. Radości rodzimy kibic potrzebuje w tej chwili jak tlenu!