Podopieczni trenera Paulo Sousy mieli nad czym pracować po swoim pierwszym meczu, podczas którego mierzyli się z Węgrami w Budapeszcie. Od niemal samego początku biało-czerwoni musieli gonić wynik i chociaż ostatecznie udało im się zremisować 3:3, to jak stwierdził Grzegorz Krychowiak na konferencji prasowej przed potyczką z Andorą, „pewien niesmak pozostał”. Jasne stało się więc, że portugalskie szkoleniowiec będzie chciał wyciągnąć wnioski ze swojego debiutu w roli trenera polskiej kadry i zrobić wszystko, aby w drugim spotkaniu eliminacji do zbliżających się mistrzostw świata zaprezentować się o wiele lepiej. Tym bardzie, że Andora jest rywalem potencjalnie słabszym, niż chociażby Węgry. Od samego początku meczu biało-czerwoni udowodnili, że tym razem inny wynik niż wygrana i komplet punktów nie wchodzi w grę.
Dominacja Polski zarysowała się już pierwszych minut spotkania. W pierwszej połowie biało-czerwoni zanotowali posiadanie piłki na poziomie aż 75%. To przełożyło się jednak tylko na jedną bramkę autorstwa Roberta Lewandowskiego. Kapitan polskiej kadry w efektowny sposób wpisał się na listę strzelców w 29. minucie. Kapitan polskiej kadry raz jeszcze wpisał się na listę strzelców w drugiej połowie. "Lewy" wykorzystał dogranie w pole karne ze skrzydła i pokonał golkipera rywali. Pomimo tego, że kapitan biało-czerwonych opuścił niedługo po tym boisko, piłkarzy było stać jeszcze na jedno trafienie. Na listę strzelców wpisał się Karol Świderski, który ustalił wynik meczu na 3:0.