To było już trzecie trafienie polskiego ofensywnego napastnika w szóstym spotkaniu tych rozgrywek. Leagues Cup to „przerywnik” w trakcie sezonu Major League Soccer. Ale „przerywnik” istotny i prestiżowy: rok temu po trofeum sięgnął Inter Miami, z Lionelem Messim na czele. To był pierwszy sukces Argentyńczyka po przeprowadzce za ocean.
Teraz jego wyczyn ma szansę powtórzyć drużyna Bogusza. Tydzień temu Polak zdobył gola w meczu 1/8 finału z San Jose (4:1). W niedzielę w ćwierćfinale co prawda snajpersko „milczał”, ale lekcję odrobili jego koledzy i Los Angeles FC pokonało Seattle Sounders 3:0. Półfinał był kolejnym popisem podopiecznych Stevena Cherundolo. „Demolkę” ekipy Colorado Rapids zaczął nasz rodak, zdobywając efektowną bramkę w 42. minucie.
Jeszcze przed przerwą prowadzenie drużyny z „Miasta Aniołów” podwyższył Kei Kamara, a po zmianie stron dzieła zniszczenia (4:0) dopełnili Denis Bouanga i Lewis O’Brien. W tej sytuacji wejście słynnego Oliviera Girouda, mistrza świata, który do LAFC dołączył miesiąc temu (podpisując kontrakt do końca przyszłego roku), było już tylko dodatkową atrakcją dla kibiców. Francuz – był to jego trzeci występ na amerykańskich boiskach – wciąż czeka na pierwsze trafienie.
- Robota jeszcze nie jest zakończona – powiedział po tym spotkaniu klubowym mediom polski ofensywny pomocnik. - Zostaje nam jeszcze finał – dodał. Jego zespół w nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu zmierzy się w nim z ekipą Columbus Crew. Potem (29.08.) drużynę Bogusza czeka półfinał US Open Cup – znów z Seattle Sounders.
1 września wraca zaś do gry MLS. Los Angeles FC zajmuje drugie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej i jest na dobrej drodze do awansu do fazy play-off. Nie wiadomo jednak, czy Bogusza zobaczymy w drugiej części sezonu. Polak, który prócz goli w Leagues Cup ma na koncie w tym roku także 13 trafień i 5 asyst w rozgrywkach MLS, znalazł się bowiem na celowniku znaczącego klubu europejskiego i dosłownie lada dzień może zmienić barwy klubowe.
Listen on Spreaker.