PZPN główkuje, jak się pozbyć Leo!

2009-03-31 3:00

Na dzisiejszym zjeździe PZPN w Kielcach działacze zechcą się ostatecznie rozprawić z uciążliwym Leo Beenhakkerem (67 l.).

Rozwiązanie umowy z Holendrem to koszt około pół miliona euro. Tyle bowiem wyniesie odszkodowanie za zerwany kontrakt.

Połowę kosztów utrzymania Beenhakkera płaciła do tej pory "Kompania Piwowarska". I dla niej wypłacenie odszkodowania to z marketingowego punktu widzenia niewygodne rozwiązanie. Dlatego może się okazać, że całość tego ciężaru spadnie właśnie na PZPN.

Sam Beenhakker jak mantrę powtarza, że nie zamierza się podawać do dymisji. To nas raczej nie dziwi. I jakoś trudno uwierzyć w to, że robi to ze względu na miłość do naszego kraju.

Jeżeli chodzi o zarząd, to zwolennicy pozbycia się Beenhakkera mają zdecydowaną większość. Pod kontraktem Leo są trzy podpisy ze strony związku: prezesa PZPN, sekretarza generalnego i wiceprezesa do spraw organizacyjnych. Lato dopiero po objęciu stanowiska prezesa zmienił swój ton wypowiedzi na temat Holendra na znacznie łagodniejszy. Ale tajemnicą poliszynela jest, że - delikatnie mówiąc - za nim nie przepada. Sekretarz generalny zrobi wszystko, co powie mu prezes. A wiceprezes do spraw organizacyjnych Rudolf Bugdoł otwarcie przyznaje, że ma dość Beenhakkera.

Jeśli dojdzie do dymisji, kto powinien zastąpić Leo? W naszej sondzie nie pozostawiliście żadnych wątpliwości. Zdecydowaną większość głosów zebrał Franciszek Smuda, wyprzedzając Henryka Kasperczaka.

Jednak to Kasperczak ma lepszy kontakt z Grzegorzem Lato. Grali razem w reprezentacji i w Stali Mielec. Poza tym "Henry" ma zapisane w swoim kontrakcie z Górnikiem Zabrze, że umowa może być rozwiązana w przypadku propozycji objęcia reprezentacji Polski.

Niezależnie do wyniku meczu z San Marino, kroki trzeba podejmować szybko i zdecydowanie, by już jesienią powrócić do walki o awans do finałów Mistrzostw Świata w RPA, który - podkreślam - nadal jest osiągalny!

Najnowsze