Przebieg kariery kapitana reprezentacji Polski zna chyba każdy kibic, który choć trochę interesuje się losami kadry. Pierwsze poważne symptomy tego, że Lewandowski może być wielkim talentem widać było podczas występów w Lechu Poznań. Ale ogromny skok jakościowy napastnik zanotował pod okiem Juergena Kloppa. Do dziś Polak wspomina współpracę z niemieckim szkoleniowcem.
W rozmowie z BBC wyznał, że to dzięki niemu jest obecnie jednym z najlepszych napastników na świecie. Dodaje jednocześnie, że w tym czasie wkładał bardzo dużo sił w treningi. - Zostawałem po każdym treningu i pracowałem nad strzałami, nad byciem systematycznym. Chciałem wypracować automatyzmy. Pracowałem nad sobą i robiłem to, zostając na murawie nawet dwie godziny po treningu. Pamiętam, że pierwszych sześć miesięcy w Dortmundzie było dla mnie bardzo trudnych. Klopp nakazywał nam ciężką pracę, a ja byłem młody i chciałem pokazać wszystkim, co umiem, dlatego też pracowałem na 110 procent na każdych zajęciach - wyjawił Lewandowski.
Niewiele jednak brakowało, aby kariera Lewandowskiego zakończyła się na samym początku. Wszystko przez kontuzję, jakiej doznał w młodym wieku. Od lekarzy usłyszał, że nigdy nie będzie prezentował wysokiego poziomu. Tuż po wyleczeniu urazu nie pomogła również Legia Warszawa. - Dzień, w którym Legia Warszawa wyrzuciła mnie z klubu, był jednym z najgorszych w moim życiu. Byłem tuż po wyleczeniu kontuzji. Lekarz mówił, że nie będę gotowy do gry na najwyższym poziomie. Nie wiedziałem, co mam zrobić - wspomina bolesny okres.
Jednocześnie dodał, że nawet w tym momencie zakończenie przygody z piłką nie było jedną z opcji. - Rzucenie piłki nie przeszło mi przez myśl, nawet biorąc pod uwagę fakt, że byłem młodym chłopakiem, który półtora roku wcześniej stracił ojca.To była dla mnie motywacja. Niemożliwe nie istnieje - powiedział napastnik Bayernu Monachium.