Wciąż trudno pogodzić się z faktem, że Polacy zaprzepaścili szanse na bezpośredni awans na mistrzostwa Europy. Niestety, w tej chwili jednak już nic się z tym nie zrobi i trzeba przygotowywać się do barażów, które rozegrane zostaną w marcu. W losowaniu tychże reprezentacja Polski miała umiarkowane szczęście – udało się jej ominąć Ukrainę, która niemalże awansowała na EURO mając w grupie Anglię oraz Włochy, ale w drugim meczu barażowym nie zagra u siebie, lecz na wyjeździe, a jej rywalem będzie Walia lub Finlandia. Z pewnością cieszy też fakt, że półfinałowe spotkanie barażowe Polacy zagrają u siebie i PZPN już teraz zapewnił, że mecz ten odbędzie się na PGE Narodowym.
Jakub Kwiatkowski od razu postawił sprawę jasno
Fakt, że Polacy zagrają pierwszy mecz barażowy u siebie, nie jest bez znaczenia – oprócz większych szans na zwycięstwo na własnym terenie, jest to oczywiście większy wpływ do kasy PZPN m.in. z biletów. Choć mogło to się wydawać oczywiste, to rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski szybko zapewnił kibiców, że ten niezwykle ważny mecz z Estonią zagramy na PGE Narodowym.
– Nie ma żadnych wątpliwości. To są baraże, więc zainteresowanie będzie największe, jakie może być. Spotkanie z Estonią jest za cztery miesiące. Kibice na pewno stęsknią się za reprezentacją. Będzie to mecz o wielką stawkę, Myślę, że należy spodziewać się kompletu – powiedział w Kwiatkowski w rozmowie z portalem Meczyki.pl, odnosząc się m.in. do słabszej frekwencji na meczu z Łotwą.