- Ja po prostu nie wierzę w teorie, że wielkie piłkarskie kraje też przeżywają dłuższe kryzysy. Niemcy, Włochy, Holandia, Hiszpania… Nawet gdy mają słabszy okres, to w każdej chwili, w każdym następnym meczu znów mogą być bardzo groźne. Sam mam wspaniale wspomnienia, wtedy na Narodowym, między innymi po moim golu, pokonaliśmy Niemców 2:0, odnosząc historyczne zwycięstwo, ale wolę na tych wspomnieniach pozostać, a teraz, z drugiego koszyka, wylosować Austrię, a nie Niemców – mówi nam były zawodnik Lechii Gdańsk.
- Poza Austrią, poprosiłbym Finlandię, Litwę, Gibraltar i San Marino – wylicza wymarzonych rywali „Roger”. - Natomiast dla mnie grupa śmierci to Polska, Niemcy, Serbia, Grecja, Kazachstan i Łotwa. Umieściłem tu na przykład Kazachstan, bo źle mi się kojarzy, pamiętam jak się z nimi niedawno męczyliśmy, remisując u nich, na sztucznej nawierzchni, 2:2 – przypomina Mila.
38-krotny reprezentant Polski, bez względu na to jakich rywali przyniesie nam los, głęboko wierzy w awans. - Uważam, że zagramy w finałach. Reprezentacja ma ostatnio trochę kłopotów, ale to wciąż klasowi piłkarze, nie stracili umiejętności. Muszą tylko wrócić na właściwe tory. Wbrew pozorom fakt, że wielu z zewnątrz w nich zwątpiło, może pomóc. Bo grupa cementuje się wtedy wewnętrznie, scala i znów idzie do przodu. Najbardziej mnie martwi obecnie defensywa, ale nie brak umiejętności, bo te są, a raczej pech i kontuzje, przez które trener Brzęczek nie może jej zestawić w optymalnym składzie. Ale myślę, że to przejściowe problemy, że kadra znów wyjdzie na prostą – mówi strzelec 8 goli dla Polski, który obecnie pracuje jako ekspert telewizyjny.
- Marzy mi się taka sytuacja jaka miała miejsce przed finałami EUR0 2016. Wtedy wszyscy kadrowicze grali w klubach, a to zawsze ma dobre przełożenie na kadrę. Dlatego teraz życzę sobie i innym, aby Kuba Błaszczykowski i Arek Milik znów grali jak najczęściej. Bo reprezentacja potrzebuje Kuby jako piłkarza i osobowości. A Milik? Po prostu graczy o tak dużych umiejętnościach zbyt wielu nie mamy.