Zaczął Milik, skończył Mila
Trener Adam Nawałka odkurzy wtedy Sebastiana Milę. To był strzał w dziesiątkę, bo kapitan Śląska spłacił szybko ten kredyt zaufania, który otrzymał od selekcjonera. W meczu z Niemcami najpierw gola strzelił Akadiusz Milik, a rywali dobił rezerwowy Mila, który pokonał bramkarza niemieckiej kadry. Strzelec gola, tak jak widzowie na Stadionie Narodowym, eksplodował z radości! Pokazał serduszko ukochanej i córeczce i od razu pobiegł do trenera Nawałki. To była wtedy dopiero pierwsza wygrana Polski z tym rywalem w historii.
Ząb czasu dotyka wszystkich
Tak bohater meczu z Niemcami zapamiętał tamto spotkanie i swojego gola. - 10 lat to widać po mojej twarzy, że na pewno minęło - powiedział trener Sebastian Mila w rozmowie z portalem Łączy nas piłka. - Bo już ząb czasu wszystkich nas dotyka. Niesamowita historia dlatego, że 10 lat temu właśnie w tym miejscu to się odbyło. W tym samym hotelu mieszkamy. Mam Orzełka na piersi. Wspomnienia piękme. Dzisiaj z Robertem Lewandowskim też powspominaliśmy trochę. Dla niego to oczywiście jest z wielu meczów. Dla mnie jedyny, który będę pamiętał do końca życia - przyznał asystent selekcjonera Michała Probierza.